Obie drużyny do meczu przystąpiły mocno podbudowane. W poprzedniej kolejce Górnik wygrał pierwszy raz w tym sezonie i to do tego na wyjeździe - pokonał Koronę Kielce. Widzew po dwóch wyjazdowych porażkach wygrał prestiżowe derby Łodzi. To uspokoiło sytuację, bo już mówiło się, że może dojść do zwolnienia trenera Janusza Niedźwiedzia. Wygraną z ŁKS łodzianie okupili stratą Luisa da Silvy, który w końcówce dostał czerwoną kartkę. To sprawiło, że pierwszą szansę w sezonie dostał Mateusz Żyro. W Górniku z kolei zadebiutował wypożyczony w tygodniu z MSK Żylina Adrian Kapralik. Trener Jan Urban od razu wstawił Słowaka do podstawowego składu. Wspomniane mecze wyjazdowe widzewiacy rozpoczynali dobrze - do przerwy prowadzili zarówno w Szczecinie, jak i Białymstoku, ale w drugiej połowie to rywale zapewniali sobie wygraną. Górnik o tym pamiętał i starał się nie pozwolić rozwinąć skrzydeł. Sporo kłopotów w pierwszym kwadransie sprawiał im Jordi Sanchez, strzelec jedynej bramki w derbach Łodzi. Tyle że najpierw za daleko wypuścił piłkę, następnie mocno niecelnie strzelił, aż wreszcie wywalczył rzut rożny. Wielki błąd Mateusza Żyry Zabrzanie w ofensywie niby nieźle sobie radzili - kilka razy byli w polu karnym, ale nie oddali nawet strzału. Pomogli im jednak łodzianie. W 24. minucie szkolny błąd w przyjęciu popełnił Żyro - jako ostatni obrońca stracił piłkę na rzecz Lukasa Podolskiego. Mistrz świata wyłożył ją Kabralikowi, a ten pokonał pewnym strzałem swojego rodaka - Henricha Ravasa. Dopiero po półgodzinie gry pokazał się niewidoczny do tej pory Bartłomiej Pawłowski. Najlepszy strzelec Widzewa uderzył zza pola karnego, ale niecelnie. Za chwilę dość przypadkową szansę miał Filip Przybułek, ale skończyło się na rzucie rożnym. W przypadku trenera Niedźwiedzia to zdarza się bardzo rzadko, ale dwóch zmian dokonał już w przerwie. Weszli Antoni Klimek i Dominik Kun. Łodzianie próbowali odrobić straty. Groźnie uderzył Fran Alvarez, ale nieznacznie się pomylił. Kolejną okazję stworzył Klimek, który po podaniu Marka Hanouska zagrał wzdłuż bramki, ale Pawłowski nie zakończył akcji. Po chwili przewrotką strzelił Sanchez. Widzew był coraz groźniejszy i coraz mocniej naciskał, ale efektów wciąż nie było. Ale lepszą sytuację stworzył Górnik. Lukas Podolski znalazł miejsce między nogami Serafina Szoty, strzelił, ale Ravas świetnie zareagował. W końcu łodzianie byli blisko gola, ale po strzale głową Sancheza gospodarzy uratowała poprzeczka. Do końca niaciskali i ich upór został nagrodozny w doliczonym czasie. Wtedy bramkę na wagę punktu zdobył Sanchez.