To było zderzenie dwóch światów - Jagiellonia Białystok jest doskonała w ofensywie, a Puszcza Niepołomice stawia na obronę - starcie tych dwóch różnych filozofii zakończyło się efektownym remisem 3-3, choć po pierwszej połowie to "Jaga" prowadziła trzema golami i zdawało się, że nie może stać się jej nic złego. Już w 10. minucie strzelanie otworzył wicelider - obrońca Bartłomiej Wdowik strzelał z rzutu wolnego, piłkę odbił Wojciech Hajda co kompletnie zmyliło Oliwiera Zycha. Tym samym Wdowik stał się drugim najskuteczniejszym snajperem Ekstraklasy, tylko po Eriku Exposito ze Śląska Wrocław, a przecież jest to boczny obrońca! Za sześć minut było już 0-2. Mateusz Skrzypczak popisał się idealnym długim podaniem z własnej połowy, piłkę idealnie przyjął Nene, który podwyższył prowadzenie "Jagi". To piąty gol Portugalczyka w tych rozgrywkach. Po tej bramce i tak już wysoka pewność siebie piłkarzy "Dumy Podlasia" jeszcze wzrosła, co było doskonale widać za kilka kolejnych minut - w 28. minucie Adrian Dieguez wypuścił w bój Afimico Pululu, który znalazł w polu karnym Nene, a ten wypatrzył Jesusa Imaza - Hiszpan nie miał problemu ze skierowaniem piłki do opuszczonej bramki. Trzybramkowe prowadzenie jeszcze przed upływem pół godziny gry. Za pięć minut powinno być 0-4, ale Jose Naranjo i Imaz sobie tylko znanym sposobem zmarnowali idealną okazję. Chyba nikt się nie spodziewał, że Puszcza może wrócić do gry, a jednak tak (zgodnie z ekstraklasową logiką) się stało. Najpierw Artur Siemaszko po indywidualnym rajdzie pokonał Zlatana Alomerovicia. 10 minut później Naranjo w pozornie niegroźnej sytuacji sfaulował Romana Jakubę, a z rzutu karnego do siatki trafił bezbłędny w tym elemencie gry mołdawianin Artur Craciun. W 75. minucie piłka po raz trzeci trafiła do siatki "Jagi" - Mateusz Cholewiak popędził po skrzydle, dośrodkował a piłkę do swojej bramki skierowal Taras Romanczuk. Sędzia słusznie gola nie uznał, na spalonym był Piotr Mroziński. W 80. minucie z drugą żółtą kartką boisko opuścił Romanczuk i zapowiadała się pasjonująca końcówka. Zaraz sytuacja "Jagi" jeszcze się pogorszyła - rzut karny po faulu na Jakubie Serafinie wykorzystał Craciun i było 3-3. Takim rezultatem skończyło się to spotkanie, choć po pierwszej połowie nie było chyba osoby, która byłaby zdolna przewidzieć tak niesamowity zwrot akcji. Maciej Słomiński, INTERIA