Jak poinformował "Przegląd Sportowy" Karwan podpadł Wdowczykowi czym innym - niepotrzebną pyskówką podczas spotkania w Kielcach. - Nic takiego nie miało miejsca. A już na pewno nie w Kielcach - powiedział Karwan. - Bartek nie komentował mojej oceny jego gry. Na pewno nie powiedział mi nic przykrego. To wszystko jakieś głupie plotki - zaprzeczył trener stołecznego zespołu. - Ci, którzy znają się na piłce i widzieli mój mecz z Bełchatowem na pewno zauważyli, że 75 procent akcji rozgrywanych było lewą stroną boiska i nie mogłem pokazać swoich możliwości. Wypełniłem jednak zadania taktyczne, grałem skutecznie przy odbiorze piłki i nie mam sobie nic do zarzucenia. Natomiast mecz w Kielcach był dramatyczny w wykonaniu całej drużyny. Na pewno jak wszyscy legioniści, zagrałem poniżej oczekiwań. Czy czuję się kozłem ofiarnym? Nie będę dyskutował na temat swojej obecnej sytuacji - tłumaczył pomocnik Legii. Mimo obecnej sytuacji, Karwan ma nadzieję, że spełni swoje marzenie i pojedzie z reprezentacją Polski na mistrzostwa świata. - Nadal liczę na to, że zagram na niemieckim mundialu. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze wiosną okazję dobrze zaprezentować się w barwach Legii, udowodnić wszystkim, że solidnie przepracowałem okres przygotowawczy - podkreślił Karwan.