- Jakiś czas temu dostaliśmy informację z miasta. Dowiedzieliśmy się, że nasi piłkarze siedzieli w klubie do drugiej, trzeciej w nocy. Okazało się, że to prawda - powiedział trener Legii Dariusz Wdowczyk w "Przeglądzie Sportowym". - Z samego rana przed treningiem sprawdziliśmy ich alkomatem i wyszło 0,0 promila w wydychanym powietrzu. Okazuje się, że kibice czasami przedwcześnie podnoszą larum i dorabiają ideologię, że sama obecność w klubie wiąże się z przyjmowaniem alkoholu. Ale to prawda, że jesteśmy wyczuleni na tym punkcie. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach związanych z Eltonem - dodał szkoleniowiec mistrzów Polski. Legia rozwiązała kontrakt z Brazylijczykiem, kiedy ten po raz drugi został zatrzymany przez policję w stanie nietrzeźwym. - Elton skoncentrował się na czym innym niż piłka nożna, dlatego jest już w Brazylii. Miał nam dużo do zaoferowania na boisku, mógł się przydać, jednak jeśli ktoś daje się dwa razy złapać za kierownicą pod wpływem alkoholu, to znaczy, że takich przypadków musiało być jeszcze więcej! To był jego wybór, a my musimy się przyznać, że trafiliśmy z transferem - tłumaczył Wdowczyk. Opiekun stołecznego zespołu przyznał, że dopuszczalna granica stężenia alkoholu to 0,01, czyli wynik możliwy po fermentacji jabłka zjedzonego na śniadanie. - To nasza taryfa, nie ma żadnych drogowych wskazówek, jak 0,5 we Francji i Hiszpanii czy 0,8 na Wyspach. To jest klub i w trakcie sezonu nie można pozwalać sobie na osłabianie organizmu - wyznał Wdowczyk.