Choć do końca sezonu jeszcze sporo grania, to spotkanie w Łodzi było niezwykle ważne dla obu zespołów. Wygrana dałaby Widzewowi osiem punktów przewagi nad strefą spadkową i cztery nad sobotnim rywalem. A do tego ma zaległe spotkanie z Ruchem. Gdyby wygrała Warta, uciekałaby od trzech drużyn zagrożonych degradacja, a na dodatek przegoniłaby łodzian w tabeli. Widzew mógł nawet spaść na ostatnie bezpieczne miejsce. Obu drużynom nie brakowało kłopotów kadrowych. Większe miał Widzew, bo niezdolni do gry są Bartłomiej Pawłowski, Serafin Szota i Sebastian Kerk, a dołączył do nich Juan Ibiza. Do tego za kartki pauzowali Marek Honousek i Juljan Shehu. Jakby nie patrzeć sześciu podstawowych zawodników. W Warcie pauzowali Mateusz Kupczak, Maciej Żurawski i Martin Eppel, a uraz leczy Adam Zrelak. Pierwszy kwadrans to przewaga Widzewa, ale nie było bramkowych sytuacji. Jedynie po dośrodkowaniu Mato Milosa Imad Rondić uprzedził Jędrzeja Grobelnego, ale skończyło się na rzucie rożnym. Po chwili Jordi Sanchez był sam przed bramkarzem Warty, ale tak długo przyjmował piłkę, że obrońcy Warty zdążyli wrócić. Jedna akcja Warty i gol Wystarczył jednak moment i Warta prowadziła. Mateusz Żyro popełnił błąd, potem pozwolił podać Kajetanowi Szmytowi, ten zagrał wzdłuż bramki, a do siatki trafił Marton Eppel. Za chwilę mogło być 1:1, ale znów Sanchez miał problemy z opanowaniem piłki i skończyło się na strzale Milosa, który obronił Grobelny. Kolejna okazja - tym razem Hiszpan dał radę, wyłożył piłkę Rondiciowi, ale ten nie trafił w bramkę. Po chwile Bośniak wcelował, ale w środek i Grobelny złapał piłkę. Tuż przed przerwą świetną okazję Dominikowi Kunowi stworzył Ernest Terpiłowski, ale pomocnik Widzewa kopnął minimalnie niecelnie. W doliczonym czasie nie trafił Sanchez. Po przerwie Widzew mocno zaatakował, ale nie potrafił wykorzystać przewagi. Gotowało się w polu karnym Warty, ale wciąż było 0:1. Gospodarze byli coraz bliżej bramki - strzelali Milos i Dawid Tkacz, ale wyrównania nie było. Akrtywny był rezerwowy Fabio Nunes, ale czas pracował na niekorzyść gospodarzy. Do 75. minty Widzew oddał 21 strzałów, a rywale tylok jeden.