To był wyjątkowy mecz dla całej społeczności skupionej wokół Pogoni Szczecin. Dzień wcześniej, w piątek, klub obchodził bowiem okrągłe, 75. urodziny. Kibice w stolicy Pomorza Zachodniego zmobilizowali się i wykupili wszystkie dostępne bilety. Na wysokości zadania stanął także pion organizacyjny "Dumy Pomorza", który zadbał o to, aby fani dostali tym razem coś więcej niż tylko rywalizację sportową. Były więc food trucki, zlot zabytkowych samochodów, muzyka serwowana przez DJ-a i wiele więcej. Piłkarze wybiegli z kolei na murawę w specjalnych, okolicznościowych strojach, nawiązujących do lat 90. Na stadionie panowała atmosfera piłkarskiego święta, ale i... niepewności. Tyle już przecież razy "Portowcy" zawodzili w kluczowych momentach, kiedy trybuny pękały w szwach. Przypomnijmy chociażby zeszłosezonowe porażki z Lechem Poznań (0:3) lub Rakowem Częstochowa (1:2). Pogoń Szczecin – Stal Mielec: Dwa rzuty karne w pierwszej połowie To już jednak historia, o której piłkarze chcą zapomnieć. W meczu ze Stalą zamierzali napisać nową i przyznać trzeba, że zaczęli najlepiej, jak tylko mogli - wyszli na prowadzenie już w piątej minucie. Sędzia Piotr Lasyk podyktował rzut karny za zagranie ręką Marcina Flisa, a jedenastkę na gola zamienił Kamil Grosicki. Tym razem gwiazdor "Portowców" postawił na proste i skuteczne rozwiązanie, nie zaś spektakularną podcinkę jak kilka tygodni temu w Poznaniu. Szczecinianie wykonali pierwszy, bardzo ważny krok w stronę zwycięstwa w tym meczu. Później jednak, zamiast pójść za ciosem i stłamsić niżej notowanego rywala, pozwolili mu nawiązać równą walkę. Obie ekipy ścierały się w środkowej strefie boiska, a od czasu do czasu zagrażały też wzajemnie swoim bramkarzom. W 36. minucie "Portowcom" wyraźnie zrzedły miny, kiedy arbiter po raz drugi w tym spotkaniu wskazał na wapno - teraz jednak w polu karnym strzeżonym przez Stipicę. Winowajcą był sam golkiper, który sfaulował Piotra Wlazłę. Rzut karny wykonał Maciej Domański, ale trafił tylko w słupek. Gospodarzom się upiekło - wciąż prowadzili 1:0. Dostali jednak poważny sygnał ostrzegawczy i - na szczęście dla siebie - nie zignorowali go. W 45. minucie lewym skrzydłem urwał się Kamil Grosicki i trafił do siatki. Ostatecznie gol został zaliczony jako samobój Mateusza Matrasa. Pogoń i Stal stworzyły show Po zmianie stron Pogoń poszła za ciosem. W 56. minucie na 3:0 podwyższył Sebastian Kowalczyk. Pomocnik wykorzystał kolejny w tym spotkaniu rzut karny, tym razem podyktowany za faul Bartosza Mrozka na Pontusie Almqviście. Wydawało się, że w tej sytuacji jest już po zawodach. Tymczasem... nic bardziej mylnego. Przy tak wysokim prowadzeniu "Portowcy" poczuli się zbyt pewnie. Zaczęli bowiem gubić koncentrację w obronie, a karę za to zapłacili szybko, bo już w 60. minucie. Gola strzelił wówczas Rauno Sappinen. Minęło ledwie 11 minut, a mielczanie zdobyli kolejną bramkę. Po raz drugi Stipicę pokonał estoński napastnik. Atmosfera na stadionie została zmącona, a piłkarze wiedzieli, że są o krok od katastrofy. Wtedy do akcji wkroczyli bohaterowie tego urodzinowego przyjęcia - Grosicki i Almqvist. Polak popisał się kapitalnym podaniem, z którego Szwed zrobił użytek. W 75. minucie było 4:2 dla gospodarzy i jubileusz wrócił na właściwe tory. Końcówka była już spokojna. Pogoń skupiła się na utrzymaniu wyniku, co zakończyło się sukcesem. Dzięki tej wygranej szczecinianie awansowali na trzecie miejsce w tabeli. Poczekają teraz na odpowiedź Lecha Poznań, który w poniedziałek zmierzy się na wyjeździe z Radomiakiem Radom. Jakub Żelepień, Interia