Jakub Żelepień, Interia: Tę książkę wydałeś w ścisłej współpracy z IPN-em. Ten skrót pewnie wielu z nas kojarzy się z naukowymi, trudnymi w odbiorze pozycjami. Okazuje się jednak, że książki spod egidy IPN-u wcale nie muszą być hermetycznym dziełem przeznaczonym jedynie dla historyków. Michał Zichlarz, autor książki o Stefanie Żywotce: Oczywiście, że nie. Szczeciński oddział IPN-u bardzo serdecznie podszedł do mojej prośby czy też propozycji. Najpierw szukałem standardowych wydawców, ale to wcale nie była taka łatwa sprawa. To kolejny dowód na to, jak bardzo zapomniany został Stefan Żywotko. - Niestety tak, przynajmniej w Polsce. Bo w Algierii wciąż jest gwiazdą i legendą. Kiedy byłem tam w 2018 roku, przekonałem się, że pamięć o nim wciąż jest żywa. O Żywotce mówią taksówkarze, sklepikarze, kibice. Dlaczego więc w Polsce trener Żywotko jest tak anonimowy? - Ma dziś prawie 102 lata, okres jego pracy przypadł na lata 60. i 70. W Polsce zawsze był uważany za specjalistę od awansów do ówczesnej I ligi. Wprowadził do elity Arkonię Szczecin, Pogoń Szczecin i Arkę Gdynia. Miał sukcesy, liczył się na rynku trenerskim, ale nie był postacią pierwszoplanową. Jego złoty okres rozpoczął się w 1977 roku. Tuż przed Bożym Narodzeniem wyjechał do Algierii i odnosił sukces za sukcesem. Ten etap życia trenera jest w twojej książce najmocniej eksponowany. - Tak, ponieważ afrykańska piłka zawsze mnie zajmowała. Oczywiście w książce jest też mowa o okresie szczecińskim czy lwowskim - bo trener pochodzi z Kresów - ale najwięcej i najszerzej rzeczywiście opowiadam o Algierii. Z wyjazdu do Afryki przywiozłem wiele cennych materiałów i chciałem jak najlepiej wykorzystać je w książce. Gdzie można zdobyć książkę? - Jest dostępna w oddziałach IPN-u rozsianych po całym kraju. Poza tym działa też sprzedaż internetowa. Ktoś, kto będzie chciał przeczytać, na pewno bez trudu znajdzie moją książkę. Rozmawiał Jakub Żelepień