Kiedy drużyna wygrywała mecz za meczem współpraca trenera z zawodnikami układała się bez zarzutu. Schody zaczęły się, gdy nadeszły gorsze spotkania. - Wtedy okazało się, że wszyscy są winni, tylko nie trener - nie kryje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" pomocnik lubinian Maciej Iwański, którego trener chce przenieść do drużyny rezerw. Czesław Michniewicz często bywa nazywany polskim Jose Mourinho. Zdaniem Iwańskiego różnica między szkoleniowcami polega na tym, że były trener Chelsea Londyn po przegranym meczu brał na siebie winę za porażkę, a po zwycięstwach schodził na dalszy plan. Tymczasem Michniewicz za niepowodzenia wini jedynie piłkarzy. Zawodnika drażnią także nieprawdziwe informacje podawane mediom przez trenera. - Czasami mówi, że piłkarze symulują kontuzję, a w klubie nikt o tym nie wie - przyznaje Iwański, dodając, że dopóki nie zobaczył nagrania z jednej z konferencji prasowej, był przekonany, że dziennikarze celowo przekręcają wypowiedzi Michniewicza. Zagłębie jest cieniem drużyny, która przed paroma miesiącami sięgała po mistrzostwo Polski. Jak podkreśla Iwański powodem takiej sytuacji jest słabe przygotowanie do sezonu. - Nie poznaje siebie. Może fizycznie wytrzymuje 90 minut, jednak dynamika i szybkość pozostawiają wiele do życzenia - przyznaje. Zdaniem piłkarza drużyna lepiej prezentowała się pod tym względem za czasów Franciszka Smudy. Plusem gry pod okiem Michniewicza jest za to lepsze ustawienie taktyczne drużyny. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby zatem może połączenie tych trenerów i wtedy o nasz awans do Ligi Mistrzów byłbym spokojny - uważa.