W Legii ze składu wypadło dwóch z trzech podstawowych stoperów. Artur Jędrzejczyk pauzował za kartki, a Rafał Augustyniak z powodu urazu. Zastąpili ich Radovan Pankov i debiutujący Steve Kapuadi. Trudy meczu w europejskich pucharach odczuwali też Marc Gual i Tomas Pekhart - mecz rozpoczęli na ławce rezerwowych, a zastąpili ich Blaz Kramer i Ernest Muci. 120 minut przeciwko Midtjylland nie przeszkodziło za to w występie od początku Yuriemu Ribeiro, Bartoszowi Sliszowi, Josue i Pawłowi Wszołkowi. Nieudany mecz Widzewa i porażka w Łodzi ze Śląskiem sprawiła, że trener Janusz Niedźwiedź dokonał dwóch zmian. Za Dominika Kuna był Antoni Klimek, a za Dawida Tkacza Mato Milos. Widzew z Legią nie wygrał od 23 lat, a w Warszawie nawet od 26. Optymizmu nie mogło być zbyt wiele, bo w tym sezonie gra przeciętnie - siedem punktów w sześciu meczach i tylko jeden na wyjeździe. Wynik tego meczu mógł też zdecydować o przyszłości trenera Janusza Niedźwiedzia. I choć Legia wystąpiła w nieco rezerwowym składzie, to na boisko wyszła opromieniona sukcesem jak na polskie warunki - awansem do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Do przerwy asysty bramkarzy I pierwsi zaatakowali łodzianie. Dokładne dośrodkowanie Bartłomieja Pawłowskiego wykorzystał Mato Milos, ale trafił tylko w słupek. A po chwili to Legia prowadziła. Znakomite szybkie wznowienie Kacpra Tobiasza. Do piłki wyskoczył Ernest Muci, nie zdążył za nim Milos i Albańczyk mierzonym strzałem pokonał nie dał szans Henrichowi Ravasowi. Ten sam zawodnik miał kolejną okazję, ale tym razem bramkarz Widzewa obronił. Po bramce Legia nabrała wiatru w żagle. Niemal nie wypuszczała łodzian z ich połowy, ale wciąż brakowało dogodnych okazji. W 24. minucie gospodarze mieli rzut wolny z około 23 metrów. Josue celnie strzelił, ale akurat tam, gdzie stał Ravas. Widzew był bezradny - próby wyprowadzenia piłki najczęściej kończyły się stratami. Aż do 44. minuty. Tym razem to Ravas popisał się dalekim wykopem. Ribeiro nie zdążył wybić piłki, przejął ją Jordi Sanchez, za chwilę ograł Portugalczyka, Kapuadi przyglądał się, jak Hiszpan go minął i spokojnie kopnął na 1:1. W doliczonym czasie gospodarze powinni odzyskać prowadzenie, ale Maciej Rosołek, który zastąpił kontuzjowanego Kramera, zmarnował świetną okazję. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy to Widzew powinien wygrywać. Po podaniu Pawłowskiego Sanchez miał przed sobą tylko Tobiasza i nie trafił w bramkę. Legia odpowiedziała dwoma groźnymi strzałem Josue, ale Ravas czujnie bronił. A w trzeciej sytuacji dopisało mu szczęście i wyręczył go Serafin Szota. W 70. minucie trener Legii wzmocnił ofensywę - weszli Pekhart i Gual. Z kolei Widzew postawił na defensywę - za kreatywnego Frana Alvareza w środku pomocy pojawił się Dominik Kun. Taktyka gospodarzy okazała się lepsza. Kilka szybkich podań, Muci uderzył z linii pola karnego i Ravas znów był bez szans. W doliczonym czasie sędzia Tomasz Musiał, po wideoweryfikacji, podyktował rzut karny i pokazał czerwoną kartkę da Silvie. Z 11 metrów pewnie strzelił Josue i Legia wygrała 3:1.