Mecz w Białymstoku od początku zapowiadał się jako hit kolejki i nie zawiódł pod względem emocji. Jagiellonia Białystok, grająca na własnym stadionie, próbowała narzucić swoje warunki gry, ale Legia Warszawa radziła sobie równie dobrze. Gdy w końcówce wynik wciąż był remisowy, wydawało się, że obie drużyny mają szansę na zwycięstwo. Jednak to, co wydarzyło się w doliczonym czasie, wzbudziło największe emocje i dyskusje. Kontrowersje w końcówce meczu Jagiellonia – Legia To właśnie wtedy doszło do kluczowej sytuacji w polu karnym Jagiellonii. Zawodnik Legii, znajdujący się w dogodnej pozycji, został powalony na murawę przez obrońcę gospodarzy. Powtórki telewizyjne ukazały wyraźny kontakt - drobne "skrobnięcie", które wytrąciło legionistę z równowagi. Mimo że sędzia Szymon Marciniak nie zareagował, oczekiwano, że VAR pomoże rozstrzygnąć tę sporną sytuację. Ku zaskoczeniu wielu, sędziowie VAR, Damian Kos i Bartosz Heinig, nie interweniowali, a gra toczyła się dalej. Decyzja o nieprzyznaniu rzutu karnego wywołała falę dyskusji. Czy sędziowie właściwie ocenili sytuację? Niestety, wydaje się, że nie. Cezary Polak i Kacper Chodyna, będąc w polu karnym, walczyli o dośrodkowaną piłkę. Zawodnik Legii miał realną szansę na jej opanowanie, jednak w kluczowym momencie przeciwnik "skrobnął" go w okolice Achillesa, co spowodowało jego upadek na murawę. Nie doszło tutaj do przesadnej reakcji - kontakt z rywalem po prostu wytrącił go z równowagi, uniemożliwiając dalszy ruch. Można zrozumieć, że Szymon Marciniak mógł nie dostrzec zdarzenia z odpowiedniego kąta, jednak brak reakcji ze strony VAR budzi spore wątpliwości. Technologia powinna pomagać w eliminacji błędów w kluczowych momentach, a kontakt wydawał się oczywisty. Dlaczego zatem nie podjęto interwencji? Może arbitrzy uznali to za przypadkowy kontakt? Przypadkowy kontakt czy faul? Wielka kontrowersja w hicie Ekstraklasy Przypadkowe kontakty w piłce nożnej są nieuniknione. Warto jednak pamiętać, że przypadkowe zagranie również może być uznane za przewinienie. Czy w tej sytuacji rzeczywiście mieliśmy przypadek? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, choć wydaje się, że Polak miał świadomość, że tuż obok znajduje się Chodyna. Praca sędziów polega na interpretacji wydarzeń na boisku, co często bywa źródłem kontrowersji. W tej sytuacji wydaje się jednak, że bardziej oczywistym i mniej kontrowersyjnym rozwiązaniem byłoby podyktowanie rzutu karnego. Ciekawe, czy gdyby Szymon Marciniak obejrzał powtórki, zmieniłby swoją decyzję i przyznał Legii rzut karny, który mógłby dać drużynie ze stolicy szansę na wygranie meczu i zdobycie trzech punktów w Białymstoku. Legia Warszawa powinna grać w osłabieniu? W meczu Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa doszło do jeszcze jednej kontrowersyjnej sytuacji - w trzeciej minucie spotkania. Afimico Pululu, będący w szybkim rajdzie pędził na bramkę Legii. Tuż za linią środkową, dwóch legionistów próbowało zatrzymać go rękoma. Mimo to, Pululu utrzymał się na nogach i kontynuował akcję, którą zakończył stratą piłki tuż przed polem karnym. Sędzia Szymon Marciniak prawdopodobnie uznał to za dozwoloną walkę i nie odgwizdał faulu. Zaraz po tym zdarzeniu pojawiły się opinie, że arbiter powinien był przerwać grę i wykluczyć jednego z obrońców Legii za przerwanie realnej szansy na zdobycie bramki (DOGSO), ponieważ Pululu mógłby znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Jednak oceny te są przesadne. Nawet jeśli uznać, że doszło do przewinienia, to obok napastnika Jagiellonii znajdował się drugi obrońca, który miałby szansę zatrzymać jego rajd. W związku z tym sytuacja nie spełniała kryteriów jednoznacznego DOGSO, które mogłoby podlegać interwencji VAR.