Przełomu nie przyniosło wtorkowe spotkanie Odjidji-Ofoe z obecnie jedynym właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim. Przy stole usiedli też oczywiście menedżerowie piłkarza, którzy robią co w ich mocy, aby spełnić wszystkie kaprysy swojego klienta. Brak porozumienia sprawił, że najlepszy piłkarza Legii, bez żadnych skrupułów, postanowił wrócić do Belgii, zamiast udać się na zgrupowanie zespołu Jacka Magiery do Warki. To oczywiście nie oznacza, że rozmowy definitywnie zakończą się fiaskiem, ale takie ostentacyjne gesty być może mają dać do zrozumienia Mioduskiemu, żeby się ugiął, bo z niewolnika nie będzie pracownika. Szef Legii ma kilka możliwości wyjścia z impasu, ale najmniej prawdopodobne wydaje się, by chciał sięgnąć do kieszeni jeszcze po kilkaset tysięcy euro, aby spełnić oczekiwania zawodnika. Inna sprawa, że boss Legii od dłuższego czasu nie ukrywa, że zatrzymanie Odjidji-Ofoe jest dla niego priorytetem. W odniesieniu do ofensywnej postawy piłkarza, bardzo wymowny komentarz na Twitterze zamieścił będący blisko Legii dziennikarz 'Super Expressu' Piotr Koźmiński. "Napięcie między Legią a Vadisem. Nie podoba mi się to, bo wygląda, że Dariuszowi Mioduskiemu przystawiają pistolet do głowy" - napisał. Portal contra.gr twierdzi, że Belg lada moment może zostać piłkarzem Olympiakosu Pireus. Tyle że oferta transferowa Greków, aby przekonać warszawian, musi opiewać na znacznie więcej niż 2 miliony euro. AG