- Kluczem do sukcesu będzie zwycięstwo nad Śląskiem. Remis nic nam nie da. Mamy gorszy stosunek meczów bezpośrednich z "Białą gwiazdą" i "Kolejorzem", dlatego musimy ich wyprzedzić. Moim zdaniem uwzględnianie bezpośrednich starć w rozgrywkach ligowych jest totalną głupotą i obowiązuje tylko w Polsce. To nie są puchary, gdzie liczą się bramki wyjazdowe - dodaje szkoleniowiec Legii. Trener stołecznej drużyny we Wrocławiu nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanego Takesure'a Chinyamy. Snajper legionistów strzelił już w tym sezonie 17 goli i ze stratą jednego trafienia do Pawła Brożka zajmuje drugie miejsce na liście najlepszych strzelców rozgrywek. Jego miejsce w ataku Legii zajmie Adrian Paluchowski. - Zmiana z "Tejksia" na Paluchowskiego oznacza więcej ruchu ze strony młodego napastnika, który pokazuje się w bocznych sektorach boiska i absorbuje linię defensywną. Może nie jest tak skuteczny jak Chinyama, ale zawsze miał sytuacje, tylko brakowało skuteczności. "Paluch" odblokował się z Polonią i mam nadzieję, że to mu pomoże - mówi Urban. - Grając Adrianem możemy sobie pozwolić na większą ilość podań pod bramką rywala. Chiny również skupia na sobie uwagę obrony przeciwnika. Jeżeli napastnikowi z Zimbabwe zostawi się trochę wolnego miejsca, to takie gapiostwo często kończy się bramką - dodaje trener Legii. *** Na relacje na żywo ze wszystkich spotkań 29. i 30. kolejki ekstraklasy zapraszamy na łamy INTERIA.PL. KLIKNIJ I DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ!