Spośród czterech polskich pucharowiczów tylko dwóch zdecydowało się zagrać w ten weekend. To Lech Poznań (wygrał 2:0 z Radomiakiem Radom) i Pogoń Szczecin, która starciem z Widzewem Łódź witała się z własną publicznością. W pierwszej kolejce "Portowcy" pokonali w Grodzisku Wielkopolskim 1:0 Wartę Poznań, a w czwartek napisali historię, zwyciężając po raz pierwszy w dziejach klubach mecz wyjazdowy w europejskich pucharach. Pogoń Szczecin oddała kluczowego gracza. Będzie grał w Ameryce Nic dziwnego, że przy tak efektownym początku rozgrywek w niedzielny wieczór szczeciński stadion pękał w szwach. Klub wyprzedał wszystkie dostępne bilety, na trybunach pojawiło się ponad 20 tysięcy stęsknionych emocji kibiców. Oczekiwania mieli spore - wszak zeszłosezonowe potyczki Pogoni z Widzewem wysoko zawiesiły poprzeczkę. Jesienią było 2:1, a wiosną - 3:3. Teraz fani również czekali na widowisko. Pogoń - Widzew: Goście zaskoczyli gospodarzy Obie drużyny nie marnowały czasu na wzajemne badanie swoich możliwości. Od początku na boisku dużo się działo, a piłka krążyła od jednej do drugiej strony. Już w 4. minucie wynik otworzył Bartłomiej Pawłowski. Atakujący Widzewa wykończył przyjemną dla oka akcję zespołową swojej drużyny i pokonał Dantego Stipicę. Chorwacki bramkarz ucierpiał w trakcie interwencji i potrzebował pomocy sztabu medycznego. Był jednak w stanie kontynuować grę. Strata bramki nie zmieniła podejścia Pogoni. Gospodarze nadal budowali akcje w znamiennym dla siebie stylu i szukali okazji do wyrównania. Bliski szczęścia był Wahan Biczachczjan, nieco później próbował także Mateusz Łęgowski. Najgroźniej zrobiło się natomiast po niespełna 30 minutach gry, kiedy Henricha Ravasa starali się pokonać Efthymios Koulouris i Luka Zahović. Łamiący serce moment w meczu Ekstraklasy. Sędzia aż zabrał piłkę i wstrzymał grę Słowacki bramkarz był jednak świetnie dysponowany i raz po raz zatrzymywał ataki gospodarzy. Pracował na naprawdę wysoką notę, a w trakcie wywiadu w przerwie meczu jego klasę docenił też Biczachczjan. Pogoń Szczecin odwróciła losy meczu W końcu się jednak udało. W 46. minucie Luka Zahović wykończył centrę z rzutu wolnego i było 1:1. Widzew musiał zrewidować swoje podejście do meczu - nie mógł już tylko bronić wyniku, bo Pogoń poczuła krew i parła po więcej. Szczecinianie zyskiwali coraz większą przewagę i tylko kwestią czasu wydawało się, aż wyjdą na prowadzenie. Jens Gustafsson starał się pomagać drużynie, przeprowadzając zmiany w ofensywie. Na boisku pojawili się Marcel Wędrychowski i Alexander Gorgon. Bramkę zdobył jednak nowy idol portowej publiczności - Koulouris. W końcówce łodzianie szukali okazji do wyrównania, kilkukrotnie poważnie zagrażając bramce Stipicy. Ostatecznie gospodarze utrzymali jednak skromne prowadzenie i po dwóch kolejkach mają na swoim koncie sześć punktów. Pogoń Szczecin - Widzew Łódź 2:1 (0:1) Gole: 0:1 Bartłomiej Pawłowski 4' 1:1 Luka Zahović 46' 2:1 Efthymios Koulouris 64' Jakub Żelepień, Interia