Do końca sezonu pozostało pięć kolejek, a w ekstraklasie nie zapadły żadne rozstrzygnięcia. Nawet zamykający tabelę PGE GKS Bełchatów nie stracił nadziei na utrzymanie. Rywalizacja o tytuł nabiera rumieńców, a przed tygodniem po raz pierwszy od dawna na jeden dzień nawet zmienił się przodownik. Teraz może być podobnie. "Kolejorz", który traci do Legii dwa punkty, już w piątek zagra na własnym stadionie z Widzewem. Zespół trenera Mariusza Rumaka wiosną zdobył 25 punktów na 30 możliwych. Ku radości kibiców zaczął też wreszcie wygrywać na własnym stadionie. W sumie w sześciu ostatnich spotkaniach wywalczył komplet punktów. Widzew z kolei prezentuje się gorzej niż jesienią, a od strefy spadkowej oddalił się dopiero po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Jagiellonią Białystok. W piątek jednak faworyt może być tylko jeden, choć w poprzednim sezonie piłkarze prowadzeni przez Radosława Mroczkowskiego przed wyjazdem do Poznania też byli skazywani na pożarcie, a przy Bułgarskiej wygrali. Za łódzki klub w piątek kciuki będą trzymali kibice Legii, choć nie darzą go wielkim szacunkiem. Jednak niespodzianka w Poznaniu byłaby bardzo na rękę ich pupilom. A stołeczną drużynę czeka w tej kolejce trudne zadanie, bo na zwycięstwo w Białymstoku czeka od 7 maja 2008 roku. Warszawianie w środę cieszyli się ze zdobycia Pucharu Polski, ale to jedyny pozytyw przegranego 0-1 finałowego rewanżu ze Śląskiem Wrocław. Zespół trenera Jana Urbana od kilku tygodni nie prezentuje najwyższej formy, ale wcześniej radził sobie z rywalami. W Białymstoku po serii dobrych meczów w kwietniu pojawiła się nadzieja na europejskie puchary, ale przy prowadzeniu 2-0 w spotkaniu z Wisłą Kraków w 23. kolejce zaczął się kłopot. Wtedy skończyło się remisem, ale w dwóch kolejnych występach (z Lechem i Widzewem) piłkarze trenera Tomasza Hajty nie powiększyli dorobku punktowego i spadli na ósmą pozycję. Na Legię jednak w stolicy Podlasia nikogo specjalnie mobilizować nie trzeba. Oba spotkania stanowić będą jednak przedsmak tego, co kibiców czeka za tydzień - 18 maja obaj pretendenci do mistrzostwo spotkają się w Warszawie. Emocji nie powinno również zabraknąć w spotkaniu w Gliwicach - czwarty w tabeli Piast zmierzy się z trzecim Śląskiem Wrocław. Drużyny te dzielą dwa punkty, stawką jest prawo występu w Lidze Europejskiej. Zaskoczeniem może być wysoka pozycja śląskiego beniaminka, który jednak lepiej spisuje się na wyjeździe niż na własnym, nowoczesnym stadionie. W dodatku ma ujemny bilans bramek (32-33). Równie interesująco zapowiada się dalszy ciąg walki o utrzymanie w elicie. Spać nie może spokojnie co najmniej pięć ekip, ale sporo może wyjaśnić sobotnia potyczka 14. w tabeli Pogoni Szczecin z ostatnim PGE GKS Bełchatów. "Portowcy" wiosną wygrali tylko raz i z pięcioma punktami pozostają najsłabszym zespołem tej części sezonu. Bełchatowianie zdobyli 14, ale straty z pierwszej rundy były tak znaczne, że ciągle są najbliżej pierwszej ligi. Porażka w Szczecinie pozbawiłaby ich złudzeń, ale zwłaszcza po dwóch ostatnich zwycięstwach wcale nie stoją na straconej pozycji. Podobnie jak przedostatnie w tabeli Podbeskidzie Bielsko-Biała, które czeka pojedynek w Warszawie z Polonią. Wiosną "Górale" uzbierali już 17 pkt (więcej tylko prowadzący w tabeli duet), a "Czarne Koszule", głównie z powodów kłopotów organizacyjno-finansowych, są wyraźnie w odwrocie; nie wygrały od 1 marca. Czesław Michniewicz, który w poprzednim sezonie prowadził krótko Polonię, jako szkoleniowiec Podbeskidzia jeszcze nie przegrał. Zobacz wyniki, strzelców bramek, tabelę i terminarz Ekstraklasy