Jedenastka z Górnego Śląska, która przecież w poprzednim sezonie była rewelacją rozgrywek, kończąc na czwartym miejscu tuż przed "Nafciarzami", przeżywa ciężkie chwile. Z 16 ligowych gier w tym sezonie udało się wygrać ledwie dwa spotkania, z Miedzią Legnica na początku sierpnia na wyjeździe 3-1 i z Zagłębiem Lubin miesiąc temu u siebie 2-0. Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza zaliczyła za to aż siedem remisów, najwięcej spośród wszystkich drużyn występujących w Ekstraklasie. Przed tygodniem "Górnicy" przegrali w Kielcach z Koroną 2-4, tracąc cztery gole już w pierwsze połowie. Teraz przed zabrzanami kolejny trudny wyjazd do Płocka, gdzie Górnikowi z reguły szło ciężko. Na 10 spotkań wygrali tam tylko raz. Z Wisłą będzie już mógł wystąpić Szymon Matuszek, który z powodu czterech żółtych kartek pauzował w Kielcach. Jak będzie w sobotnim spotkaniu? - Bardzo przydałyby się nam punkty, kolejne zwycięstwa i złapanie kontaktu z górą. Taka poprawa sytuacji w tabeli na pewno pozytywnie wpłynęłaby na drużynę. Wiadomo, że kiedy nie ma wyników, to gra jest zachowawcza, siada psychika i nie ma tej pewności siebie co zwykle. Dobry wynik jest w stanie wszystko odmienić, napędza do jeszcze lepszego grania - tłumaczy kapitan Górnika, który na swoim koncie ma kilka meczów w zespole z Mazowsza. Występował tam krótko wiosną 2012 roku. - Dla mnie był to epizod. Byłem tam ledwie trzy miesiące i zagrałem w trzech meczach. Potem niestety przytrafiła się kontuzja kolana, operacja i rehabilitacja. Nie byłem w stanie pomóc drużynie - opowiada o okresie pobytu w Płocku. Początek meczu w sobotę o godzinie 15.30. Na razie na koncie jedenastki z Zabrza jest ledwie 13 punktów. Wisła ma ich o pięć więcej. Michał Zichlarz