Trener Marcin Brosz, jak na polskie warunki, z jednym zespołem pracował naprawdę długo. Pracę z górniczą ekipą rozpoczął w czerwcu 2016 roku, kiedy ta spadła z Ekstraklasy. Szybko udało mu się wrócić w szeregi najlepszych, żeby w sezonie 2017/18 cieszyć się z awansu do europejskich pucharów. Górnik zagrał w nich po prawie ćwierć wieku przerwy. Okres pracy Brosza w klubie z Zabrza, to przede wszystkim stawianie i promocja swoich, miejscowych zawodników. - Kiedy ze swoim sztabem przychodziłem do Górnika w 2016 roku, to mieliśmy jednego reprezentanta w grupach młodzieżowych. A ilu ich jest teraz? To kilkunastu zawodników w różnych kategoriach. Wielu z tych chłopaków przez te pięć lat trafiło też do pierwszej reprezentacji, żeby wspomnieć Damiana Kądziora Rafała Kurzawę, Szymona Żurkowskiego czy Pawła Bochniewicza - wylicza śląski szkoleniowiec. Wydawało się, że dalej będzie prowadził Górnika, ale ostatecznie jego drogi z zabrzańskim klubem rozeszły się. Trener Brosz odpoczywa i z boku przygląda się w tej chwili piłkarskim wydarzeniom. Nie znaczy to jednak, że próżnuje. W ostatnich dniach był w Szkole Trenerów w Białej Podlaskiej, gdzie prowadził zajęcia dla grupy szkoleniowców z "Elite Youth". Wziął też udział w kursokonferencji w Zabrzu, w której uczestniczyło aż 1300 szkoleniowców. Ma też teraz więcej czasu, żeby się poświęcić pracy z najmłodszymi w APN Knurów. To klub, który założył 16 lat temu i w którym mogą trenować najmłodsi, nie tylko z Knurowa, ale też z okolic. Ćwiczą tam setki zawodników i zawodniczek. Marcin Brosz: Tak, miałem propozycje... Po odejściu z Górnika było wielu, którzy byli zainteresowani zatrudnieniem doświadczonego szkoleniowca, ale ten na razie nie podejmuje żadnych kroków. - Tak, miałem propozycje i z kraju, i z zagranicy, ale świadomie odmawiałem, ponieważ po tych pięciu latach stwierdziłem razem z rodziną, że to jest taki dobry okres na zresetowanie się, na odpoczynek. To była przemyślana decyzja nie tylko dla mnie, ale także dla moich najbliższych. Taka praca trenera, to nie tylko, że jest się obecny ciałem na treningach, meczach, bo głowa można powiedzieć pracuje przez 24 godziny na dobę. Po tych pięciu latach chciałem rodzinie zrekompensować te wszystkie wyrzeczenia i spędzić z nią więcej czasu - podkreśla. W ostatnich latach jedyny dłuższy okres wypoczynku trenera Brosza był wtedy, kiedy odszedł z Piasta Gliwice wiosną 2014 roku, gdzie też wywalczył awans do Ekstraklasy, żeby zaraz potem z marszu wywalczyć miejsce dające grę w europejskich pucharach, jak było to w Górniku. Po kilku miesiącach zatrudniła go Korona Kielce, gdzie pracował w sezonie 2015/16. Potem był już Górnik, gdzie grał też w Ekstraklasie jako piłkarz. Jakie będą kolejne kroki stawiającego w swojej pracy na młodzież szkoleniowca pokażą najbliższe tygodnie albo miesiące. Michał Zichlarz