Lider ekstraklasy wygrał w Skierniewicach po bramkach Daniego Ramireza i trafieniu samobójczym Bartosza Broniarka. - Rywal był nieustępliwy i zagrał bardzo ambitnie. Gratuluję Unii takiej postawy i momentów dobrej gry. Dwie szybko strzelone bramki sprawiły, że było nam łatwiej - przyznał trener Skorża. - Największy mankament tego spotkania to jednak skuteczność w ataku. Artur Sobiech? Gra mało, bo stawiam Mikaela Ishaka. Cieszę się, że mógł zaliczyć pełny występ i był jednym z jaśniejszych punktów zespołu. Intensywność meczu w naszym wykonaniu też mogłaby być lepsza, ale te dwie bramki przewagi mogły tak podziałać na zawodników. Szansa dla rezerwowych Lecha Poza Sobiechem trener Lecha dał szanse występu także innym zawodnikom, którzy zwykle są rezerwowymi. - Dlatego taki mecz w Pucharze Polski bardzo nam się przydał. Zagrało sporo zawodników, którzy na co dzień nie grają w podstawowym składzie. Cieszy mnie też to, że po długiej przerwie wrócił Thomas Rogne i zaliczył całe spotkanie - dodał trener Lecha. Kilkadziesiąt momentów Lecha Unia może być z siebie zadowolona, bo z liderem ekstraklasy przegrała tylko 0:2. - Lech awansował absolutnie zasłużenie o nie dziwię się, że przewodzi ligowej tabeli. Cieszę się, że mogliśmy sprawdzić się z takim rywalem. Kto by nie zagrał w Lechu, to prezentuje wysoką jakość - stwierdził Piotr Kocęba, szkoleniowiec Unii. - Jestem dumny z drużyny. Rzeczywiście mieliśmy dobre momenty - pięć, sześć, może siedem, a Lech kilkadziesiąt. Na początku nerwy w mojej drużynie były dość spore, ale jak już było 0:2, to ciśnienie z nas zeszło. Przebudziliśmy się i nasza gra się poprawiła. Z naszej strony była to w miarę w dobra reklama trzeciej ligi. Pokazaliśmy, że też umiemy grać w piłkę, a nie wybijać ja w krzaki. Warto tu szukać młodych, wartościowych i dać im szansę. ak