Trener Legii wyłożył karty na stół. Piłkarze już wiedzą. Ogłosił po meczu z Lechem
W niedzielnym hicie 13. kolejki Ekstraklasy Legia zagrała u siebie z Lechem Poznań. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, co rozczarowało wielu kibiców. Podobne odczucia po końcowym gwizdku mógł mieć Edward Iornadescu. Na konferencji prasowej trener warszawskiego klubu nie krył, że od swojej ofensywy spodziewa się nieco więcej. - Wierzę, że nasz zespół ma dużo jakości, lecz musimy ją pokazać - tłumaczył.

"Do przerwy bezbramkowy rezultat nie uległ zmianie. Druga połowa miała uratować szlagier, ale jeśli ktoś spodziewał się gradu bramek, srogo się rozczarował. W obu zespołach zabrakło choćby jednego egzekutora gotowego do rozstrzygnięcia losów spotkania" - tak o meczu Legii z Lechem pisał Łukasz Żurek z naszej redakcji.
Przez 90 minut ani drużyna Edwarda Iordanescu, ani zespół kierowany przez Nielsa Frederiksena nie potrafiły trafić do siatki, choć spotkanie to ze wszystkich zestawień 13. kolejki zapowiadało się najbardziej elektryzująco. Tym razem ofensywni piłkarze obu ekip zawiedli.
Iordanescu już się nie kryje. Jasny sygnał dla piłkarzy
Nie da się ukryć, że Legia zmaga się z kryzysem dotyczącym kreowania i finalizacji akcji. W meczu z Szachtarem Donieck w Lidze Konferencji kolegów uratował Rafał Augustyniak. Defensywny pomocnik strzelił dwa przepiękne gole, dając warszawianom wygraną 2:1. Przed tym starciem "Wojskowi" przegrali trzy mecze z rzędu.
Zaraz po zakończeniu niedzielnego spotkania z Lechem Iordanescu przybył na konferencję prasową. Podczas spotkania z dziennikarzami obszernie wypowiedział się nt. tego, co jest największym problemem jego drużyny. - Problemem są mecze, które za nami, z mniejszymi zespołami. Musimy finalizować akcje w odpowiedni sposób. Między nami a liderem jest duża różnica, ale drużyna musi pokazać ducha, kontynuować pracę. Ofensywni zawodnicy muszą zacząć zdobywać bramki. Rafał Augustyniak strzelił dwa gole z Szachtarem, ale on gra na pozycji nr 6. To moment, w którym cała grupa rozumie, że nakładam na nich dużą presję i musimy dowozić w trakcie meczów - mówił, cytowany przez portal legia.net.
- Mistrzostwo zdobywa się poprzez kreowanie indywidualnych szans i bramki piłkarzy z ofensywy. Wierzę, że nasz zespół ma dużo jakości, lecz musimy ją pokazać. Ważne jest dla mnie to, by kibice wspierali zawodników. Straciłem część wsparcia, ale chodzi o to, by fani dopingowali drużynę. Nie wiem, jak można rozwiązać te problemy, jeśli nie będziemy prezentować jakości - uzupełnił.
Najwyraźniej posucha w ataku mocno frapuje rumuńskiego szkoleniowca. - Oczekuję od skrzydłowych i napastników, by lepiej rozwiązywali sytuacje. Snajper musi znaleźć przestrzeń, sposób na trafienie do siatki, musi mieć więcej pewności siebie (...) Nie wystarczy mieć dobrej defensywy. Czasami potrzebne jest ryzyko - dodawał. Szkoleniowiec Legii odniósł się do wielu kwestii, jednak na koniec podkreślał, że "wierzy w zespół i proces, ale najistotniejsze są wyniki". - Nie wiem, jak długo tu będę. Do ostatniego dnia w klubie będę robił wszystko, by dowieźć - słyszymy.
Po dwunastu rozegranych meczach Legia Warszawa ma na koncie 16 punktów i zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli.














