W sobotę Legia Warszawa zaliczyła bardzo nieudany rekonesans na obiekcie Radomiaka. Objęła wprawdzie prowadzenie już w szóstej minucie, ale ostatecznie przegrała derbowe starcie 1:3. Do lidera tabeli traci obecnie osiem punktów. W trakcie spotkania emocji nie brakowało po obu stronach linii bocznej. Arbiter Łukasz Kuźma wyrzucił na trybuny obu trenerów. Najpierw taki los spotkała Joao Henriquesa, później Goncalo Feio. - Rzuciłem piłkę do piłkarza Radomiaka. Jakby chciał, to by ją złapał. Za to dostałem drugą kartkę. Wtedy dopiero wróciłem z frustracją. Jak ciągle jest się traktowanym z pogardą, to każdy ma swój limit. To był mój. Nazwałem sędziego pajacem, druga strona nazwała go oszustem. To inne poziomy - tłumaczył się w studiu Canal+ trener stołecznej Legii. Niespodziewany problem Goncalo Feio. Nagle pojawiła się sprawa ojcostwa Feio kontra Lyczmański. "Nie będę się zniżał do takiego poziomu" Narracja budowana przez Portugalczyka wyraźnie nie trafiała do eksperta stacji, Adama Lyczmańskiego. Wieloletni sędzia Ekstraklasy i rozjemca międzynarodowy nie zamierzał tego ukrywać. - Panie trenerze, ja muszę to powiedzieć - oznajmił z naciskiem. - Jak ja zaczynałem sędziować w Ekstraklasie, pan miał 18 lat i inne standardy panowały na boiskach i w strefach technicznych. Ja przez całą swoją przygodę usunąłem ze strefy technicznej jednego trenera, a teraz co chwila mamy taką sytuację. Dziwnym trafem panu się uzbierało tych kartek aż tyle i pan ma zawsze pretensje do sędziów. Feio nie stracił jednak rezonu. - Z całym szacunkiem, ale sport, który pan sędziował, był trochę inny niż teraz i możliwości techniczne też były zupełnie inne. Lepiej, żebym nawet nie wspominał, jakie rzeczy się działy, gdy pan sędziował - odparł bezpardonowo. Kiedy Lyczmańskim wyszedł z kolejną kontrą, 35-letni szkoleniowiec odparł już z pewną dozą bezczelności: - Nie będę się zniżał do takiego poziomu, to nie ma sensu. Osiem żółtych kartek w tym sezonie? To więcej niż u niejednego defensora na koncie. Portugalczyk nie stara się rozgrzeszać na siłę, czuje się jednak prześladowany. - Na pewno święty nie jestem - przyznał. - Ale było przynajmniej trzech sędziów, którzy przed meczem mówili mi, że jest bardzo duży nacisk, żeby mnie skrzywdzić, ukarać. "Bardzo proszę nie dawać nam do tego argumentów". Takie słowa usłyszałem. Obecna umowa Feio z Legią zachowuje ważność do 30 czerwca tego roku.