Trener Legii przeprosił kibiców. Ale to nie wystarczyło. Wyrok został wydany
Legia znów zawiodła na całej linii. W niedzielę warszawianie przegrali 1:3 z Zagłębiem Lubin na wyjeździe. Była to trzecia porażka rzędu drużyny prowadzonej przez Edwarda Iordanescu. - Jestem zły i sfrustrowany, ale najważniejsza jest przyszłość klubu oraz szczęście kibiców - mówił trener podczas konferencji prasowej, jednak mimo to kibice domagają się jego zwolnienia.

Na pierwszą kolejkę Ligi Konferencji Legia na stadionie przy ul. Łazienkowskiej wystawiła mocno rezerwowy skład. Skończyło się na tym, że gospodarze polegli z tureckim Samsunsporem 0:1. Większym priorytetem Edward Iordanescu obdarzył wówczas mecz z Górnikiem, który miał miejsce trzy dni później.
W Zabrzu po murawie biegał już "wyjściowy garnitur", ale i to nie pomogło warszawskiemu zespołowi, który przegrał 1:3. Po przerwie reprezentacyjnej stołeczny klub miał szansę na rehabilitację. W 12. kolejce Ekstraklasy jego rywalem było Zagłębie Lubin. To, co wydarzyło się w pierwszej połowie tego spotkania, zaważyło o końcowym wyniku.
Iordacescu na wylocie z Legii. Te liczby mówią wszystko. Kibice mają dosyć
"W bramkowej akcji z prawego skrzydła płasko dogrywał Reguła. Tor lotu piłki przeciął Kamil Piątkowski, ale uczynił to wybitnie niefortunnie. Po chwili jego nazwisko było już na liście strzelców z trafieniem samobójczym. Jak się miało okazać, koszmar 25-letniego obrońcy dopiero się zaczynał. Krótko przed końcem pierwszej połowy ponownie w roli antybohatera wystąpił Piątkowski. Tym razem popisał się bramkarską paradą, zatrzymując futbolówkę ręką" - relacjonował niedzielne spotkanie Łukasz Żurek z naszej redakcji.
Ostatecznie goście przegrali 1:3. Była to trzecia z rzędu porażka Legii Warszawa, biorąc pod uwagę występy w lidze i europejskich pucharach. Co do powiedzenia po ostatnim gwizdku miał Iordanescu? - Jestem tu 4 miesiące. Nigdy nie oskarżałem piłkarzy, biorę na siebie pełną odpowiedzialność. Tak robiłem w przeszłości, tak robię nadal. Zawsze do tej pory osiągałem swoje cele, ale z naiwnością, jaką gramy, nie ma możliwości, byśmy zdobyli tytuł mistrzowski - tłumaczył, cytowany przez portal legia.net.
- Na niektóre rzeczy mam wpływ, na niektóre nie mam. Jeśli zespół Zagłębia jest trzy razy w naszym polu karnym i strzela dwa gole, a przy okazji otrzymujemy czerwoną kartkę, to jest to coś, co nie zdarza się często - dodawał. W końcu rumuński szkoleniowiec zahaczył o kwestię swojej przyszłości w klubie. Nikogo nie powinien dziwić fakt, że w obecnej sytuacji głosy dotyczące potencjalnego zwolnienia są coraz głośniejsze.
- Znam swoją pracę. Nie odczuwam więc strachu. Oczywiście, nie mam wpływu na decyzje ludzi decyzyjnych, ale moja przyszłość nie jest istotna, najważniejsza jest przyszłość klubu. Jestem zły i sfrustrowany, ale najważniejsza jest przyszłość klubu oraz szczęście kibiców - przepraszam ich za to, co ostatnio musieli przeżywać - zaznaczył.
Choć Iordanescu skierował przeprosiny w stronę sympatyków Legii, to ci w temacie jego odejścia są bezwzględni. Na łamach wspomnianego portalu stworzono ankietę, w której zapytano kibiców, jaką decyzję wobec Rumuna powinien podjąć zarząd. Na ten moment (stan na godz. 8:00) niecałe 73 proc. z nich uważa, że trener powinien zostać zwolniony. Tylko nieco ponad 19 proc. chciałoby, aby utrzymał posadę, reszta nie ma w tym temacie opinii. W badaniu wzięło udział ponad tysiąc fanów Legii.
Po jedenastu rozegranych meczach warszawianie z 15. punktami na koncie zajmują dziewiąte miejsce tabeli. Ich następnym rywalem będzie Szachtar Donieck. Mecz drugiej kolejki Ligi Konferencji zostanie rozegrany w Krakowie, w czwartek. W niedzielę Legia zagra u siebie z Lechem Poznań.















