Żeby kupić Masłowskiego profesor Janusz Filipiak musiałby głęboko sięgnąć do kieszeni. Za kreatywnego pomocnika Zawisza zażyczyłby sobie około miliona euro. To duża kwota, ale Filipiak nie raz pokazał, że wydawanie dużych kwot na piłkarzy nie stanowi dla niego problemu. Tak było chociażby z Saidim Ntizabonkizą, za którego zapłacił 800 tysięcy euro. - Mamy ograniczone możliwości finansowe, więc ciężko się spodziewać, abyśmy szastali kasą na lewo i prawo. Profesor dba o to, aby klub nagle nie przeinwestował w nowych piłkarzy i później miał problemy finansowe - dodał Stawowy z nadzieją, że jednak uda pozyskać się paru piłkarzy. Na jego liście życzeń są głównie zawodnicy z Ekstraklasy, ale trener klubu z Kałuży zdradził nam, że z uwagą będzie przyglądał się piłkarzom grającym na co dzień w niższych ligach. W taki właśnie sposób ściągnięto pod Wawel Przemysława Kitę, Krzysztofa Danielewicza czy Damiana Dąbrowskiego. Dyrektora sportowego Piotra Burlikowskiego czeka też dużo pracy z przedłużeniem kontraktów z piłkarzami, którym umowy wygasają z końcem sezonu. Jak na razie udało się podpisać nową umowę z Krzysztofem Pilarzem. - Chciałbym, żeby wszyscy zawodnicy zostali w drużynie, ale nie wiem, czy to będzie możliwe - przyznał trener. Wiadomo, że ciężko będzie skłonić do podpisania nowej umowy Milosza Kosanovicia, któremu już od dłuższego spieszno do przeprowadzki spod Wawelu. - Moja przyszłość? Rozmawiamy z Cracovią, ale jeśli pojawiałaby się jakaś ciekawa oferta, to też bym się nad nią zastanowił - powiedział po meczu z Legią. Oprócz Kosanovicia w styczniu z nowym klubem będą mogli związać się: Matko Perdijić, Marian Jarabica, Marek Wasiluk, Krzysztof Nykiel, Marcin Kuś, Sławomir Szeliga, Krzysztof Danielewicz, Edgar Bernhardt, Rok Straus i Saidi Ntizabonkiza. Autor: Krzysztof Oliwa