Te mecze przez lata elektryzowały kibiców nie tylko tych dwóch zespołów. Rozstrzygały bowiem o mistrzostwie Polski (1996 i 1997 rok) albo o tym, kto zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów (1999). To też jedyne polskie kluby, którym udało się dostać do fazy grupowej tych elitarnych rozgrywek. Także w europejskich pucharach odniosły największe, obok Górnika Zabrze, sukcesy. Obie zagrały w półfinale Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (Legia - 1970, Widzew 1983), a warszawianie także w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów (1991). Po tym jak Widzew przeszedł zapaść finansową i zaczął odbudowę klubu od czwartej ligi, znów obaj rywale są w ekstraklasie. I łodzianie jak na beniaminka spisują się rewelacyjnie. Zajmują czwarte miejsce, a do wicelidera Legii tracą siedem punktów. "Legia nie może zlekceważyć Widzewa" Zapowiada się więc bardzo ciekawe spotkanie, choć łodzianie nie wygrali z Legią od 2000 roku, a w Warszawie nawet od 1997 roku. Ostatni mecz w Warszawie - w 2013 roku - gospodarze wygrali aż 5-1. - Absolutnie Legia nie może lekceważyć rywala. Wszystko wskazuje na to, że czeka ją bardzo trudne spotkanie. Widzew jest zdeterminowany, wybiegany, gra przeciwko odwiecznemu oponentowi. "Bij mistrza" to wciąż aktualne hasło i odnosi się do tego spotkania - uważa Jacek Bednarz, były zawodnik zespołu ze stolicy. - Przez ostatnie lata Legia była przecież znacznie wyżej niż Widzew. Goście mogą jednak zaskoczyć i szybko zadać cios - ostrzega. Co do prestiżu meczu nazywanego "polskim klasykiem" nie mają wątpliwości kibice. Fani Legii najpierw w ciągu niespełna 24 godziny wykupili 16 tys. miejsc. Teraz sprzedane są właściwie wszystkie wejściówki. We wtorek rano zostało ich około 400, ale tylko tych najdroższych na sektor VIP. Wszystko wskazuje na to, że na trybunach zasiądzie komplet 27401 widzów, w tym około 1700 z Widzewa. W tym sezonie najwięcej kibiców na Legię przyszło na mecz z Radomiakiem (25446). Na ostatnim meczu przy Łazienkowskiej z Cracovią było nieco powyżej 15 tysięcy fanów.