Kluczem do wydostania się Legii ze strefy spadkowej miał być korzystny terminarz. Siedem pierwszych spotkań 2022 r. ułożone było "pod" mistrzów Polski. Zagłębie Lubin, Warta Poznań, Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Wisła Kraków, Śląsk Wrocław, Górnik Łęczna i znowu Termalica. Kiedy Legia przegrała z Wartą, wielu kibiców zaczęło wątpić w trenera Aleksandara Vukovicia i jego pomysły. Okazuje się jednak, że niepotrzebnie. Legia punktuje obecnie najlepiej w Polsce. Z terminarza marzeń wycisnęła 16 punktów na 21 możliwych i jest już na 11 miejscu w tabeli. Kryzys został zażegnany. 19 lutego w Niecieczy legioniści zagrali żenująco słaby mecz. Bezbramkowy remis z jedną sensowną akcją mogło złamać wiarę w utrzymanie. Wczoraj już do przerwy Legia miała siedem strzałów, z czego sześć celnych. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz wszystkie skróty meczów! Najważniejszy jednak był wynik. Legia po 45 minutach prowadziła 3-0. Legia zagrała najlepszy mecz w tym roku. Josue znowu błyszczał. W 26. min po wrzutce Mattiasa Johanssona i rykoszecie po strzale Tomasa Pekharta piłka trafiła przed pole karne do Portugalczyka, który technicznym strzałem zdobył swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie. Dziewiąta asysta Portugalczyka W 38. min było już 2-0. Tym razem w roli głównej wystąpił drugi ze środkowych pomocników Legii - Bartosz Slisz, który podał prostopadle do Pawła Wszołka. Prawy pomocnik w sytuacji sam na sam z Pawłem Pawliuczenką podał do Pekharta, które zostało tylko umieszczenie piłki w siatce. W 45. min na 3-0 podwyższył piłkarza, na którego mocno liczy selekcjoner Czesław Michniewicz. Dzień, w którym po raz pierwszy dostał powołanie do reprezentacji Polski, uczcił Mateusz Wieteska. Fantastyczną asystę przy jego golu zanotował niezawodny Josue - po raz dziewiąty w tym sezonie. - To nasz kluczowy zawodnik. Z byle jakiej piłki potrafi zrobić coś ciekawego - przyznał w przerwie Wieteska, który bardzo ucieszył się z powołania do reprezentacji. Po przerwie Legia trochę się uspokoiła i nie nacierała z takim impetem. W 72. min na 4-0 podwyższył Pekhart, który wykorzystał błąd bramkarza Niecieczy, oszukał dwóch obrońców i posłał piłkę do siatki. Ręce same składały się do oklasków. Zbyt beztrosko ustawiali mur Legia się bawiła. Piłkarzom było wesoło. Jak się okazało, aż za bardzo. W 89. min po faulu Slisza sędzia podyktował rzut wolny dla gości. Piłkę ustawił Ukrainiec Artiom Putiwcew. Legia beztrosko ustawała mur. Jako "krokodyl" położył się za nim uśmiechnięty do ucha Filip Mladenović. Putiwcew uderzył na siłę i trafił w "krótki róg" bramki Miszty, bo mur był po prostu źle ustawiony. Był to jedyny poważny błąd defensywy Legii w tym meczu. Dla gospodarzy na szczęście bez większych konsekwencji. Po takiej jesieni rozluźnienie w takim momencie można jednak legionistom wybaczyć. Jeszcze niedawno kibice mistrza Polski drżeli na myśl o zaczynającej się w sobotę serii trudnych spotkań wyjazdowych - kolejno do Rakowa Częstochowa, Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. Przy obecnej dyspozycji legionistów można śmiało postawić tezę, że to Legia będzie rozdawać karty w wyścigu o mistrzostwo. Kto pokona obecnego mistrza, może sięgnąć po tytuł. Na pewno patrząc na rosnącą formę Legii takie stwierdzenie nie jest na wyrost.