Miesiąc temu niecieczanie wywalczyli historyczny awans do Ekstraklasy. Teraz liczą, że się w niej utrzymają i zbudują drużynę na lata. Taką, która nie będzie tylko bić się przed uniknięciem spadku, ale namiesza w górnej połowie tabeli. Czy da się zrealizować te plany w takim środowisku jak Nieciecza? Termalica jest fenomenem na piłkarskiej mapie Polski. Przez lata mówiło się, że inwestycja w klub, to zabawa dla bogaczy. I często tak właśnie jest. Np. Wisłą Kraków czy Cracovią rządzą prywatni biznesmeni, którzy przez lata przeznaczyli na funkcjonowanie piłkarskiego klubu olbrzymie pieniądze. Podobnie jest w Niecieczy, ale... nie do końca. Małżeństwo właścicieli tego klubu robi coś innego. W małej miejscowości stworzyli zespół, który systematycznie wspinał się w klubowej hierarchii. Swego czasu podobnie było w Grodzisku Wielkopolskim, dopóki właściciel nie zorientował się, że w tak małym mieście nie ma klimatu do dużej piłki i przeniósł drużynę do Warszawy. Również Amica Wronki przez lata grała w Ekstraklasie, ale ostatecznie przeniesiono ją do Poznania. Dzisiejszy mistrz Polski gra w lidze na licencji wronieckiego klubu. Zresztą długo w świadomości kibiców istniało przeświadczenie, że "gdy tylko Termalica awansuje, też sprzeda licencję". Okazuje się jednak, że ma być inaczej. Klub jest zarządzany przez prywatnych właścicieli, ale jednocześnie lokalnych patriotów. Od początku zapowiadali, że właśnie w Niecieczy powstanie drużyna na miarę Ekstraklasy i dotrzymali słowa. Zauważył to jeden z naszych czytelników i pod jednym z tekstów napisał: "(...) Wolę już oglądać Niecieczę, ale sponsorowaną z prywatnych pieniędzy zapaleńca, niż widzieć jak pieniądze podatnika są marnowane i wyrzucane w błoto." I choć Termalika kilka pierwszych meczów w roli gospodarza rozegra gdzie indziej, docelowo będzie występować w Niecieczy. Już teraz w ekspresowym tempie modernizuje stadion w podtarnowskiej miejscowości, bo jak najszybciej chce grać przed własną publicznością. Najpóźniej wróci tam na spotkanie przeciwko Pogoni Szczecin (9. kolejka, 19-20 września). - Ekstraklasy musimy się nauczyć - powtarza trener Piotr Mandrysz. Termalica ma być jednak uczniem spokojnym i rozważnym. Nie chce iść na zajęcia eksternistyczne, ale zdobywać wiedzę powoli i skutecznie. I to na wielu płaszczyznach. Ma w tym pomóc doświadczenie. W klubie zatrudniono Marcina Baszczyńskiego, byłego gracza Wisły Kraków, Ruchu Chorzów i reprezentacji Polski, a ostatnio telewizyjnego eksperta. Ma odpowiadać za sprawy związane z mediami i ocieplić wizerunek klubu. To ważna rola, bo w Niecieczy chcą, by kibice zaczęli postrzegać Termalikę nie jako "wieśniaków", którzy na sezon dostali się do Ekstraklasy, ale profesjonalny klub, który na dłużej zagości w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Ale czy pod względem sportowym jest to realne? Weryfikacja ma przyjść mniej więcej w połowie sezonu. Do tego czasu działacze nie chcą robić gwałtownych ruchów transferowych. Szansę mają dostać ci, którzy wywalczyli awans, a także kilku nowych graczy sprowadzonych z myślą uzupełnienia składu. Mandrysz im ufa, a w dodatku w klubie prowadzona jest rozsądna polityka transferowa. Mimo awansu kominy płacowe nie wchodzą w grę. Inaczej sytuacja może wyglądać za kilka miesięcy, kiedy Termalice może po prostu brakować punktów. Warto jednak spróbować ze względu na czas, ale też system rozgrywek, który pozwala na dłuższe zachowanie szans również słabszym drużynom. Dodatkowo niecieczanie nie rzucają się na głośne nazwiska. Spokojnie monitorują piłkarzy z niższych lig i starają się wyłowić perełki. Zresztą doskonale znają ten rynek, bo przez lata grali w I lidze. Szukają też piłkarzy po przejściach, którzy mają doświadczenie w Ekstraklasie, ale ostatnio ich kariery znalazły się na zakręcie. Tak do Termaliki trafił np. Dawid Plizga. Zespół spod Tarnowa traktowany jest przez kibiców i obserwatorów jako kompletny beniaminek i żółtodziób. Nic bardziej mylnego! Gdyby trener Mandrysz wystawił jedenastkę złożoną z piłkarzy, którzy mają najwięcej występów w Ekstraklasie okazałoby się, że Termalica jest bardziej doświadczona od Piasta Gliwice czy Korony Kielce. Tylko dwaj piłkarze pierwszego składu nigdy nie grali w Ekstraklasie - Krzysztof Kaczmarczyk i Dalibor Pleva, a także nowi - Michał Markowski i Wołodymyr Kowal. Pozostali w niej występowali, a kilku z nich odgrywało ważne role w swoich klubach. Doświadczenia nie zabraknie też na trenerskiej ławce. Mandrysz to szkoleniowiec po przejściach, który wciąż czuje się skrzywdzony aferami sprzed lat i chce się przypomnieć szerszej publiczności. Czy taka mieszanka ma szansę powodzenia? Weryfikacja przyjdzie po sezonie, ale już teraz jedno jest pewne - Termalica nie będzie bezbarwnym zespołem w Ekstraklasie. Łukasz Szpyrka