Pierwszym elementem odnowy systemu licencyjnego był wybór komisji. PZPN zdecydował, że zamiast oddzielnych ciał dla ekstraklasy i niższych lig będzie jeden zespół, a powstaną w nim podgrupy zajmujące się poszczególnymi klasami. Szefem Komisji ds. Licencji Klubowych został Krzysztof Sachs, partner w Ernst&Young, który od kilku lat czuwa nad opracowywanym przez tę firmę raportem o kondycji finansowej polskich klubów. - Zarówno do komisji licencyjnej, jak i odwoławczej trafili finansiści, prawnicy czy biegli rewidenci. Wynika to m.in. z faktu, że kiedyś głównym problemem polskich klubów była infrastruktura, a obecnie kwestie związane z finansami - zaznaczył Biszof podczas spotkania z dziennikarzami. Zmianie ulegnie też filozofia działania komisji. Jak tłumaczyli jej członkowie, do tej pory stosowano metodę zerojedynkową, biorąc pod uwagę dwa rozwiązania - przyznać licencję albo nie. Teraz komisja ma sięgać po środki typu: nadzór finansowy, ujemne punkty czy ograniczanie możliwości uprawniania nowych zawodników, by kontrolować nadrabianie przez kluby rozmaitych zaległości. - Zachowanie integralności rozgrywek jest celem nadrzędnym, dlatego zanim odmówimy wydania licencji chcemy klubom pomóc, tj. wskazać uchybienia, ale i sposoby na poprawę sytuacji - powiedział Sachs. W styczniu zarząd PZPN zatwierdził podręcznik licencyjny, według którego kluby będą przygotowywać wymaganą dokumentację. - Staraliśmy się w podręczniku załatać "dziury" w procesie, które federacji wskazała UEFA, po przeprowadzonej w grudniu kontroli - poinformował Sachs, wskazując, że znalazły się w nim zapisy dotyczące m.in. wprowadzonego w 2010 r. przez UEFA finansowego fair play. - Ten aspekt będzie dotyczył jedynie klubów, które szykują się do gry w europejskich pucharach. Niespełnienie tych kryteriów nie będzie oznaczać braku licencji na ekstraklasę, ale komisja ma obowiązek je ostrzec, co im grozi ze strony UEFA - podkreślił. Stosowne dokumenty muszą trafić do komisji licencyjnej do 31 marca. By ubiegać się o pozwolenie na grę w ekstraklasie w sezonie 2013/14 kluby będą musiały spełnić szereg kryteriów. Z czterech do sześciu zwiększono liczbę grup młodzieżowych, które będą musiały funkcjonować w klubie. Minimalna pojemność stadionu wynosić będzie od 4500 miejsc, z tym, że na okres przejściowy, wynikający z modernizacji, komisja zaakceptuje 3000. Piłkarze mają mieć do treningu co najmniej dwa boiska naturalne i dodatkowo jedno ze sztuczną trawą. Wymogi finansowe - stanowiące według szefa komisji licencyjnej największe zagrożenie w polskich realiach - to m.in. roczne sprawozdanie, brak zaległości na 31 grudnia, bądź ich spłata do 31 marca, wobec zawodników, pracowników, federacji czy ZUS oraz prognozy dotyczące sytuacji finansowej klubu w najbliższej przyszłości. - Ten ostatni element sprawiał dotychczas największe kłopoty. Nie było środków, by walczyć ze zbyt optymistycznymi, a mało realnymi prognozami. Teraz kluby muszą je udokumentować. Poza tym nasi eksperci sprawdzą, czy ich szacunki można uznać za wiarygodne - wyjaśnił Sachs. 24 kwietnia zakończy się etap tzw. wczesnego reagowania. - Powiadomimy kluby o zagrożeniach i damy im dwa tygodnie na uzupełnienie dokumentów, bądź załatwienie niektórych formalności - dodał przewodniczący komisji, która swoją ostateczną decyzję ogłosi w 15 maja. - Po to m.in. wprowadzamy etap pośredni, w którym przedstawimy klubom ewentualne uchybienia, by dodać znaczenia procesowi licencyjnemu w pierwszej instancji. Dotychczas niektórzy traktowali go ulgowo, licząc na większą liberalność komisji odwoławczej. Teraz ma być ona niczym Sąd Najwyższy - trafią tam sprawy tylko w wyjątkowych przypadkach, a szanse na korzystne rozstrzygnięcie, w razie niespełnienia wskazówek komisji licencyjnej, będą ograniczone - dodał Biszof. Na złożenie apelacji kluby będą mieć czas do 23 maja. Pięć dni później komisja odwoławcza powinna przedstawić swoje stanowisko. 31 maja do UEFA musi trafić lista klubów, które otrzymały licencje.