- Będzie jak z piłkarzami. Gdy są w słabej formie, lądują na ławce rezerwowych. Sędziowie po błędach też muszą odpocząć po błędach, tym bardziej że były one poważne i bezdyskusyjne. We wtorek zdecydujemy o tym, jaka dokładnie będzie kara - powiedział Przesmycki. Lyczmański popełnił dwa błędy w spotkaniu Pogoń Szczecin - Wisła Kraków. Zdaniem szefa polskich sędziów, niesłusznie podyktował rzut karny dla gospodarzy, a później również źle się zachował, uznając drugiego gola dla gospodarzy. - W jego przypadku to już recydywa, bo przed rokiem został zawieszony na ponad miesiąc za rażące błędy. Także w spotkaniu Wisły, choć pewnie to zbieżność przypadkowa. A może teraz nie wytrzymał napięcia, wróciły duchy przeszłości, choć akurat w Szczecinie jego błędne decyzji były dla krakowskiej drużyny niekorzystne. Bo do jego przygotowania fizycznego nie mam zastrzeżeń. Ostatnio schudł o 10 kg... - wyjaśnił Przesmycki. Z kolei Małek w meczu Polonii z Jagiellonią (1-1) nie uznał prawidłowo zdobytego gola dla gospodarzy i nie zauważył zagrania ręką w polu karnym obrońcy białostockiej drużyny. - Jego błędy rozpatrywałbym w innej kategorii i nie ukrywam, że byłem nimi bardzo zaskoczony, bo do tej pory prezentował wysoki poziom. Ale jak jest ewidentne zagranie ręką w polu karnym, piłkarz w ten sposób blokuje dotarcie piłki do zawodnika na czystej pozycji, a arbiter tego nie zauważa, to ja już nie rozumiem - ocenił. - Na szczęście prawie nikt nie mówi w tych sytuacjach o błędach umyślnych, tylko o ludzkich pomyłkach. A te zawsze będą się zdarzać, choć robimy wszystko, by je eliminować - podsumował Przesmycki.