Na pierwszego gola w tym meczu nie trzeba było czekać zbyt długo, bo zaledwie dziesięć minut. Właśnie po tym czasie bramkę dla Rakowa Częstochowa zdobył Vladyslav Kochergin. Ukrainiec wyprowadził zespół Marka Papszuna na prowadzenie, którego jednak nie udało się utrzymać do końca pierwszej połowy. Jeszcze przed przerwą Zagłębie Lubin odpowiedziało golem. Po trafieniu Marka Mroza było już 1:1 i właśnie takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa tego spotkania. Przed przerwą trudno było wskazać stroną przeważającą. Goście postawili Rakowowi naprawdę trudne warunki. Od początku drugiej połowy Raków Częstochowa przejął inicjatywę w meczu, a jego przewaga bardzo szybko zaprocentowała. W 53. minucie "Medaliki" znów wyszły na prowadzenie, a strzelcem gola był Jonatan Brunes. Asystę przy jego trafieniu zanotował Michael Ameyaw. Dziesięć szalonych minut. Raków zdemolował Zagłębie W drugiej połowie Zagłębie Lubin nie potrafiło już postawić tak trudnych warunków Rakowowi i pokonać Trelowskiego. Na osiem minut przed końcem utrzymywał się wynik 2:1 dla gospodarzy, ale właśnie wtedy rozpoczęło się istna kanonada. Od 82. do 89. minuty Raków Częstochowa zdobył aż... trzy gole. Dwa razy na listę strzelców wpisał się Gustav Berggren, a jedno trafienie dołożył Erick Otieno. Ta niesamowita końcówka sprawiła, że spotkanie zakończyło się wynikiem 5:1 dla gospodarzy. Po tym zwycięstwie Raków Częstochowa ma już 17 punktów i wskoczył na 3. miejsce w tabeli ligowej. Teraz drużyna Marka Papszuna może ze spokojem czekać na to, co zrobi lider, czyli Lech Poznań, który tego samego dnia zmierzy się u siebie ze Śląskiem Wrocław. W następnej kolejce PKO BP Ekstraklasy Raków Częstochowa czeka teoretycznie łatwe spotkanie z Puszczą Niepołomice na własnym stadionie. Zagłębie Lubin natomiast podejmie Radomiaka Radom. Marek Papszun zaskoczył po pokonaniu Legii w Warszawie. "Wystawiam piłkarzom noty"