W poniedziałek na Suzuki Arena w Kielcach przyjechali piłkarze Stali Mielec. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby Koronie opuścić strefę spadkową. Szkurin zaczął obiecująco, ale później było tylko gorzej Spotkanie rozpoczęło się z wysokiego C. Illa Szkurin już w drugiej minucie zdecydował się na piękne uderzenie z dystansu, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Xavier Dziekoński. Taki start zwiastował emocjonujące starcie - przecież i Korona Kielce, i Stal Mielec na gwałt potrzebowały punktów. Niestety, to było najbardziej emocjonujące wydarzenie pierwszej połowy. Warto jeszcze wspomnieć, że w 15. minucie bliski wielkiego błędu był sędzia Sebastian Krasny. Po uderzeniu Konrada Matuszewskiego piłkę ręką zablokował Alvis Jaunzems, a arbiter bez zastanowienia wskazał na rzut karny. Dopiero analiza VAR pokazała mu, że futbolówka trafiła w defensora Stali w rękę podpierającą, a do tego, gdy Łotysz był odwrócony tyłem. Ostatecznie Krasny cofnął swoją decyzję. Później okazji podbramkowych oglądaliśmy jak na lekarstwo. Tuż przed przerwą dogodną okazję miał Jauhienij Szykauka, Białorusin znajdował się blisko bramki, ale jego strzał głową zdecydowanie minął bramkę Jakuba Mądrzyka. Było cicho i spokojnie - aż do samej końcówki Tuż po przerwie Szykauka odpłacił jednak za swoje winy. Już w 47. minucie wywalczył bowiem rzut karny po tym, jak na oczach sędziego kopnął go Krzysztof Wołkowicz. Do piłki podszedł Nuno Pedro i pewnym strzałem zanotował swoje debiutanckie trafienie a barwach "Scyzorów". Piłkarze Stali usiłowali odrobić stratę, ale brakowało im konkretów. Trudno wskazać choć jeden moment, przy którym spocić musiałby się Dziekoński. Wydawało się, że przełamanie kielczan jest już pewne, ale w 85. minucie gościom wyszła jedna akcja - i to wystarczyło. Szkurin świetnie oddał piłkę Maciejowi Domańskiemu, a ten oddał podkręcony strzał zza pola karnego. To wystarczyło, by pokonać golkipera Korony i na tablicy wyników znów widniał remis. Jak się okazało, gracze obu drużyn ewidentnie czekali do końcówki, by pokazać się z bardziej ofensywnej strony. Już w doliczonym czasie gry drogę do siatki - przy pomocy bramkarza rywali - znalazł Dawid Błanik. Tym samym po sześciu rozegranych meczach Korona ma wreszcie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze wykazali się dużym hartem ducha, do ostatnich chwil walcząc o komplet punktów i ten upór ostatecznie im się opłacił.