Śląsk Wrocław w rundzie wiosennej nie przypomina w niczym wygrywającej seryjnie spotkania drużyny, która przerwę zimową spędzała na pozycji lidera Ekstraklasy. Podopieczni Jacka Magiery wygrali do tej pory tylko jedno spotkanie, a marzenia o tytule mistrzowskim powoli się oddalają. We wrześniu Śląsk wygrał skromnie z Wartą w Poznaniu 1:0. Kibice liczyli, że mimo sporych wahań formy również w rundzie wiosennej uda się w rywalizacji z podopiecznymi Łukasza Szulczka sięgnąć po pełną pulę. Komentatorzy przed sobotnim spotkaniem zwracali uwagę, że ekipa z Wrocławia ma gigantyczny problem ze strzelaniem goli w pierwszych połowach. Wrocławianie chcieli w 27. kolejce zadać temu kłam. Śląsk lepszy do przerwy. Warta nie potrzebowała nawet celnego strzału Śląsk wyraźnie przeważał i w 26. minucie udokumentował to bramką. Wówczas bardzo dużo miejsca przed polem karnym miał Matias Nahuel, który zdecydował się posłać mocne uderzenie z dystansu. Hiszpan uderzył na tyle mocno i celnie, że piłka zatrzepotała w siatce. Warta była całkowicie bezradna, o czym świadczyły bezlitosne statystyki. Po stronie gości przy liczbie strzałów widniało okrągłe "0". Prezes Cracovii ujawnia kulisy zwolnienia trenera. "Spadek? To byłby dramat" Warcie na dobrą sprawę wystarczyła jedna okazja, żeby strzelić gola wyrównującego. I to grając w osłabieniu. W 49. minucie drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną otrzymał Tomas Pikryl. Kilka minut później osłabieni przyjezdni świętowali bramkę wyrównującą. Dobre dośrodkowanie posłał Miguel Luiz, a w polu karnym odnalazł się Zrelak. Piłka jeszcze odbiła się od nogi Łukasza Bajgera i wpadła do siatki. Ostatecznie to obrońcy zapisano trafienie samobójcze. Przebudzenie Erika Exposito. Gwiazda uratowała trzy punkty Jacek Magiera przyglądał się grze zza linii bocznej wyraźnie zafrasowany. Śląsk miał ogromną przewagę, ale tablica świetlna pokazywała wynik 1:1. W 75. minucie gospodarze reklamowali zagranie ręką w polu karnym, a sędzia wnikliwie sprawdzał powtórkę, jednak jedenastki nie podyktował. Kiedy wydawało się, że kolejny raz Śląsk straci punkty, błysnął niewidoczny tego dnia Erik Exposito. Hiszpan w trudnej sytuacji przyjął piłkę w polu karnym, obrócił się, jednocześnie wypracowując miejsce i mocnym strzałem dał prowadzenie 2:1.