- Jednak nie mam powodów do narzekania. Dwa gole i co najważniejsze wygrana (3:2 - przyp. red.), w dodatku w dramatycznych okolicznościach. Ten trzeci gol strzelony przez Radovicia ucieszył mnie tak, jak to ja sam bym go zdobył - dodał piłkarz. - Co czuliście, kiedy Lech strzelił drugiego gola? - Na pewno czuliśmy wielką bezsilność. Wiedzieliśmy, że zawaliliśmy te dwie bramki. Mecz był wygrany, a my popełniliśmy takie błędy. Na szczęście szybko podnieśliśmy się i trzy punkty zostają w Warszawie. - Trener was nie uczulał przed meczem, że Lech jak przegrywa 0:2 dopiero wtedy zaczyna grać? - Nic takiego nie mówił. My sami powinniśmy ten wynik utrzymać do końca. - Pierwsza połowa była raczej słabym widowiskiem. - W pierwszej połowie było dużo walki w środku pola. Zabrakło dobrych akcji do przodu. W drugiej zagraliśmy bardzo ofensywnie i z polotem. Niestety, także w tej części gry było dużo niedokładności, a co najgorsze dwie stracone bramki po naszych błędach. Coś takiego nie powinno nam się przytrafić. Najważniejsze, że graliśmy do końca. - Dla kibiców to z pewnością było zaskoczenie, że to Ty wykonywałeś rzuty wolne. - Na treningach dobrze mi to wychodzi i przeniosłem to na boisko. Jeżeli piłka będzie wystawiona na moją lepszą nogę w kolejnych spotkaniach to ja także będę uderzał. - Zwycięstwo odniesione w takich dramatycznych okolicznościach powinno dodać wam siły na ostatnie mecze tej rundy. - Takie zwycięstwo dodaje sił, to prawda. Na pewno czujemy się coraz pewniej. Zaczynamy przypominać drużynę z poprzedniego sezonu.