Piłkarze Lecha Poznań do Łodzi zawitali w zdecydowanie dobrych nastrojach. Na inaugurację nowego sezonu "Kolejorz" pokonał 2:0 Górnika Zabrze, co pozwoliło nieco "udobruchać" rozczarowanych rundą wiosenną ubiegłego sezonu kibiców. Widzew w sobotę błyskawicznie zadbał o to, żeby przyjezdni przeżyli w "Sercu Łodzi" prawdziwe piekło. Piorunujący początek starcia w Łodzi. Lech rzucony na kolana W 3. minucie gospodarze za sprawą trzech szybkich podań wypracowali sobie okazję, którą od razu zamienili na gola. Łukowski podał na wolne pole do Sypka, a utalentowany skrzydłowy z ostrego konta przycelował idealnie i pokonał Bartosza Mrozka. Bramkarz Lecha już siedem minut później ponownie musiał wyciągać futbolówkę z siatki. 19 lat czekali na taki wynik. Beniaminek spłatał psikusa, kibice oszaleli Do rzutu wolnego z dogodnej pozycji podszedł Fran Alvarez. Golkiper zapewne bez problemów poradziłby sobie z jego strzałem. Ale ten w zupełnie innym kierunku niefortunnym ruchem nogą skierował jeden z zawodników w murze. W efekcie Mrozek poszedł w prawo, a piłka w lewo. I zrobiło się 2:0, a prawdopodobnie większość mieszkańców "miasta włókniarzy" usłyszała, jaki jest wynik. Lech po dwóch potężnych ciosach zaczął powoli wstawać na nogi, czego najlepszym dowodem było trafienie z 30 minuty. Szymon Marciniak bramki Joela Perreiry nie uznał - wcześniej dopatrzył się faulu na zawodniku Widzewa. Kibice "Kolejorza" doczekali się jednak trafienia jeszcze przed przerwą. Z otwierającego podania od Kozubala skorzystał Mikael Ishak, a strata stopniała już tylko do jednego gola. Minimalny spalony uratował Widzew. A potem Łódź oszalała Kto spodziewał się, że Widzew w drugiej połowie będzie bronił prowadzenia, ten srogo się pomylił. Gospodarze dalej stosowali wysoki pressing i ostro atakowali przyjezdnych. Na około 10 minut przed końcem potężny kamień spadł z serc fanów i sztabu szkoleniowego Widzewa. Do wyrównania strzałem głową doprowadził Hotic, ale po dłuższej analizie okazało się, że wcześniej na minimalnym spalonym był jeden z graczy "Kolejorza". Marciniak trafienie anulował. Widzew w ostatnich minutach raz za razem musiał odpierać ataki Lecha, ale udało mu się dowieźć zwycięstwo do końca. Tym samym doczekał się pierwszego od 18 lat zwycięstwa nad "Kolejorzem" na łodzkiej ziemi.