Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, tabela - Chcę pogratulować i podziękować drużynie za to, że potrafiła w trudnym momencie się podnieść i wygrać. Cieszę się też, bo to pierwsze nasze zwycięstwo w Ekstraklasie. Natomiast pierwsze 20 min było przespane, bojaźliwe, złe, nie chciałbym więcej oglądać takiej Cracovii. Mnożyły się straty, błędy. Nie wiem z czego wynikały. Poza stałymi fragmentami nie stwarzaliśmy sobie klarownej sytuacji – analizował Wojciech Stawowy. - W drugiej połowie moi zawodnicy pokazali charakter i klasę. Rozegrali ją bardzo dobrze – bez chaosu, konsekwentnie, bez długich piłek na oślep. To mogło denerwować tych, którzy uważali, że przegrywając zastosujemy długie podania i grę na aferę – podkreślał szkoleniowiec krakowian. - Mamy grę poukładaną i staramy się ją realizować. Drużyna pokazała, że tylko w ten sposób można osiągnąć cel. - Cieszę się, że Dawid Nowak zdobył dwa gole. Zachował się jak rasowy napastnik. Mecz był żywy, to nie było nudne spotkanie, mogło się kibicom podobać – uważa Wojciech Stawowy i ma w pełni rację. Zapytany o to, czy po dobrym występie przeciwko Ruchowi Saidi Ntibazonkiza i Dawid Nowak dostaną szansę gry w pierwszym składzie, odparł: - Mecz piłkarski jest też strategią i trudno przewidzieć, jak drużyna go rozpocznie. Jeśli źle, to od tego ma się w odwodzie rezerwowych, żeby przy ich wykorzystaniu zmienić oblicze spotkania – tłumaczył Stawowy. - Nie może tak jednak być, że kilkanaście dobrze rozegranych minut będzie przepustką do składu bez ciężkiej pracy w tygodniu na treningach. Jeżeli Saidi i Dawid będą eliminować zaległości w przygotowaniu motorycznym, jak to dotychczas robią z trenerem przygotowania motorycznego, to ich szanse na grę w wyjściowym składzie będą rosły. Trener Stawowy jest zadowolony z pozyskania Marka Wasiluka. - Potrzebowaliśmy środkowego obrońcy. Czy dobry ruch? Na dziś tak, ale pozostaje kwestia jego wkomponowania się do składu. Marek grał w Cracovii, ma bardzo dużą ambicję. Liczę jeszcze na wzmocnienie boków obrony, a być może także innych formacji. Przed nami dużo meczów, a nie można zapominać o tym, że piłka jest sportem kontaktowym i mogą się przytrafić kontuzje, pauzy za kartki - stwierdził trener. Na nasze pytanie o to, czy nie obawia się, że Cracovia zostanie rozgryziona taktycznie przez każdego rywala ligowego, trener "Pasów" odparł: - Ja nie lubię łatwych zadań, lubię jak jest trudno, ciężko. Jedyne, czego się obawiam, to tego, że z każdym dniem się starzeję i pewnego dnia będę starym dziadziusiem. Taki jest nasz sposób grania, chcemy jak najdłużej być przy piłce, kreować grę. Pracowaliśmy nad tym długo nie po to, żeby teraz zmieniać. Pod tę filozofię gry są dobierani piłkarze, kto nie pasował, to już go w Cracovii nie ma. - Fakt, że nawet jeśli rywal wie jak gramy, nie oznacza, że musi wygrywać mecze z nami. My umiemy się zabezpieczyć przed kontrami, a kreatywna gra po prostu nas cieszy! Nie mówię tego buńczucznie, bo wygraliśmy z Ruchem. Nowoczesny futbol nie polega na tym, żeby wybijać "dzidę" od bramkarza. Ja to nazywam grą w "beki". Ja tak grać nie chcę, ja chcę grać w piłkę. I trzeba być w tym elemencie konsekwentnym. Ta filozofia się zmieni w Cracovii dopiero wtedy, gdy Wojciecha Stawowego nie będzie w klubie. Dopóki będę, choćby nas opluwano, wygwizdywano, będziemy się starali utrzymywać przy piłce - podkreślał Stawowy. - Taki już jestem, taką mam filozofię, dobrze ją przemyślałem i już się nie zmienię. Zmienianie tego byłoby bez sensu, to tak, jakbym miał się ogolić na łyso i mówić, że teraz jestem ładniejszy - porównywał trener. Autor: MiBi