Jacek Zieliński jak nie zmieniał nic w zwycięskim składzie, nie licząc rotacji wymuszonych kontuzjami, tak dalej się tej zasady trzyma. W Mielcu zdecydował się na identyczną jedenastkę co w kapitalnym występie przeciwko Legii. Adam Majewski z kolei wprowadził nieco świeżej krwi. Oczywiście pozostawił sprawdzające się do tej pory ustawienie z pięcioma obrońcami, ale w środku pola pojawił się wypożyczony z Wisły Płock 19-letni Fryderyk Gerbowski, a w ataku pierwszą szansę w wyjściowej jedenastce otrzymał ten, który do tej pory dawał konkrety wchodząc z ławki - Said Hamulić. Kolejny świetny stały fragment Przed meczem wydawało się, że to będzie pierwsza sprawdzian Pasów pod kątem prowadzenia gry i ataku pozycyjnego, jednak nic z tych rzeczy. Pasy, podobnie jak w poprzednich meczach, postanowiły przyjmować rywala na swojej połowie i o ile w poprzednich kolejkach zdawało to egzamin na piątkę, tak w tym raczej było to na granicy zaliczenia przedmiotu. Przez długą część pierwszej gry wyglądało to co prawda bliźniaczo jak w innych spotkaniach Pasów, zasadnicza różnica polegała jednak na tym, że Stal była w stanie przełamać szczelną do tej pory obronę zespołu Jacka Zielińskiego. Po raz kolejny o sobie znać dały znakomite stałe fragmenty gospodarzy. Po jednym z nich, bardzo ciekawie rozegranym, w zamieszaniu w polu karnym piłkę do swojej bramki wpakował Pestka i komplet publiczności zgromadzony przy Solskiego mógł ryknąć z radości. Pasy wyglądały z kolei bardzo niefrasobliwie, ciągle o tempo spóźnione względem rywali. Mogły przegrywać już wcześniej, ale z próbą Lebedyńskiego świetnie poradził sobie Niemczycki. Chwilę później popisał się jego konkurent po drugiej stronie boiska. Jugas posłał dobrą prostopadłą piłkę do Makucha, ten ładnie nawinął rywala i posłał mocny strzał lewą nogą, który czujnie odbił Mrozek. Domański zapewnia komfort Jak stałe fragmenty gry były bronią w pierwszej połowie, tak były tuż po przerwie. Od samego początku drugiej części gry kotłowało się w polu karnym Cracovii po kolejnych dośrodkowaniach. Wreszcie po jednym z nich Jablonsky sfaulował Kasperkiewicza. Sędzia co prawda potrzebował analizy VAR, ale finalnie podyktował rzut karny i wyrzucił z boiska stopera Pasów, dając mu drugą żółtą kartkę. Z szansy na podwyższenie skorzystał Domański i strzałem od poprzeczki dał Stali już bardzo komfortową sytuację. Mielczanie z przewagą nie tylko dwóch goli, ale też jednego zawodnika, zaczęła grać nie tylko wciąż odpowiedzialnie jak przed przerwą, ale dodała do tego odrobinę luzu, z każdą minutą zyskując go coraz więcej. Cracovia z kolei szukała gola kontaktowego i niby była blisko po próbach najlepszego w swoich szeregach Ghity i wprowadzonych w drugiej połowie Knapa i Kallmana, ale ciężko to nazwać czymś więcej niż zrywami. Jeśli ktoś przy Kałuży zaczął odlatywać po niemalże bezbłędnym początku sezonu, to został tego wieczoru bardzo sprawnie przywołany do porządku. Stal po czterech meczach ma na koncie siedem punktów, mając na rozkładzie wyjazdy do Częstochowy i Poznania, a także rozpędzoną Cracovię. Czapki z głów dla pana trenera Adama Majewskiego. Stal Mielec 2:0 Cracovia 1:0 43`Pestka(sam.)2:0 59` Domański(rz.k.) czerwona kartka: 57`Jablonsky kartki: 44`, 57`Jablonsky, 70`Kakabadze Stal: Mrozek - Wolski(84`Hiszpański), Kasperkiewicz, Matras, Barauskas, Getinger(C)(84`Leandro) - Wlazło(84`Żyra), Gerbowski76`Kardyś) - Domański, Lebedyński(65`Mak), Hamulić Cracovia: Hrosso - Jugas, Ghita, Jablonsky - Pestka(C)(67`Rapa), Hebo Rasmussen, Loshaj(46`Oshima), Kakabadze - Myszor(46`Kallman), Rakoczy(58`Siplak) - Makuch(74`Knap) frekwencja: 6543