Po krótkiej, jednodniowej przerwie PKO BP Ekstraklasa wróciła z pełną mocą w drugi dzień świąt i przyniosła sporo interesujących rozstrzygnięć. W meczu Puszczy z Radomiakiem padł gol zdobyty przez bramkarza Gabriela Kobylaka, z kolei nieco później w Mielcu Stal zremisowała z wyżej notowanym Lechem Poznań. Potem łódzki Widzew, m.in. dzięki świetnemu trafieniu Antoniego Klimka zdołał... namieszać w dolnych rejonach tabeli, a na sam koniec nadszedł czas na legendarną wręcz rywalizację. Górnik Zabrze podjął bowiem przy Roosevelta Legię Warszawa - pierwszy gwizdek wybrzmiał 1 kwietnia równo o godz. 20.00. Nie minęło 150 sekund, w Szczecinie padły dwa gole. Za chwilę był kolejny PKO BP Ekstraklasa. Górnik Zabrze - Legia Warszawa: Przebieg i wynik meczu Potyczka rozpoczęła się od dogodnej szansy dla Soichiro Kozukiego, który jednak został w odpowiedniej chwili przyblokowany przez Rafała Augustyniaka. Podyktowany został rzut rożny, natomiast nie przyniósł on żadnej wymiernej korzyści zespołowi gospodarzy. W 3 minucie z koeli inny Japończyk - Ryoya Morishita - stanął przed możliwością wpisania się na listę strzelców, ale nie przyjął czysto piłki, w związku z czym jego uderzenie podcinką co prawda przeleciało ponad Danielem Bielicą, ale też... wylądowało poza światłem bramki. Po kilku chwilach Juergen Elitim, aktywny już od samego początku spotkania, wykonał obiecujący rajd, trafiając jednak pomiędzy dwójkę rywali. Wywalczył jedynie rzut rożny, który zakończył się wybiciem futbolówki daleko od pola karnego "Górników". Po pewnym czasie przestoju w 11. minucie miejscowa ekipa znowu ruszyła z nieco bardziej zdecydowanymi atakami - każdorazowo brakowało jednak precyzji, a ofensywna seria zakończyła się uderzeniem Daniego Pacheco w trybuny. Nieco wcześniej swych sił w polu karnym próbował też Dominik Szala, co zostało poprzedzone ciekawym rozegraniem zainicjowanym z rzutu wolnego przez Damiana Rasaka. Gdy zegar na stadionie wybijał kwadrans, Morishita ruszył z kolejnym ciekawym atakiem prawą flanką - jego płaskie dośrodkowanie nie znalazło się jednak pod nogami któregokolwiek z "Legionistów", a futbolówka została wybita za linię końcową. Następny korner znów nie został przy tym spożytkowany... Następne minuty upływały raczej spokojnie - najwięcej było w nich walki w środkowej strefie boiska, natomiast zarówno podopieczni Kosty Runjaicia, jak i piłkarze Jana Urbana nie byli w stanie skonstruować ciekawego ataku. Dopiero w 25. minucie Bielica został zmuszony do jakiejkolwiek interwencji - było to jednak raczej proste wyłapanie futbolówki po wcześniejszym zagraniu Josue. Trzy minuty później ten sam Josue zaprezentował genialne, długie zagranie w stronę Yuriego Ribeiro, który po krótkim rajdzie oddał strzał zatrzymany jednak bezbłędnie przez Bielicę. W 33. minucie z kolei Steve Kaupadi mógł zapłacić wysoką cenę za swoje niedokładne przyjęcie - piłka trafiła bowiem do Adriana Kapralika, który jednak pogubił się w ataku. Francuz naprawił niebawem błąd i uciął ofensywę. Następnie dosyć mocno zaiskrzyło między Lukasem Podolskim i Tomaszem Pekhartem - w pewnej chwili "Poldi" popchnął nawet oponenta, doszło również do ostrej wymiany zdań. Napastnik Górnika chyba tylko cudem uniknął napomnienia przez sędziego Jarosława Przybyła. W kolejnych minutach inicjatywa wracała stopniowo do Legii, natomiast bez konkretów - dosyć interesująca akcja rozwinęła się w 40. minucie, kiedy to w głąb pola karnego Górnika wdarł się Marc Gual, który jednak nie zdołał dograć do żadnego z kompanów. W końcu jednak przełom nastąpił w 42. minucie - Elitim przejął futbolówkę po lewej stronie boiska, po czym doskonale zgrał do Pekharta, obok Rafała Janickiego. Napastnik z bliska nie miał najmniejszych problemów z trafieniem do siatki - było 1:0 i przy takim właśnie rezultacie obie drużyny schodziły do szatni. Po zmianie stron zespół z Górnego Śląska zaczął o zdecydowanego ataku, jednakże nie zdołał on wejść z piłką w "szesnastkę" oponentów. W 48. minucie z kolei ze świetnym rajdem z prawej strony ruszył Augustyniak, który jednak zakończył swoją akcję uderzeniem prosto Bielicę. W 50. minucie znowu swoich sił próbował Morishita - po raz kolejny jednak nie zdołał on wpisać się na listę strzelców. Niejako w odpowiedzi gospodarze udali się z atakiem pod bramkę Dominika Hładuna, natomiast Erik Janża nie był w stanie w tym przypadku dać wyrównania swej ekipie. W okolicach 57. minuty klub z Zabrza przejął inicjatywę, czego owocem było dobre dogranie Janży do Szymona Czyża - jego strzał został jednak bezbłędnie wybroniony przez golkipera stołecznej ekipy. Potem jednak nastąpił nagły zwrot akcji - Radovan Pankov dotknął bowiem piłki ręką we własnym polu karnym. Arbiter wskazał na wapno, a do rzutu karnego podszedł Lawrence Ennali, który wywiódł kompletnie w pole Hładuna - tym samym mieliśmy remis 1:1, a trybuny przy Roosevelta wybuchły gromką radością. Na mniej więcej pół godziny przed końcem podstawowego czasu gry wszystko zaczynało się niejako od nowa... W 66. minucie Ennali znowu "szarpnął" do przodu - został jednak tym razem bezbłędnie zatrzymany przez Kapuadiego. Dośrodkowanie z rzutu rożnego ze strony Janży wywołało pewne zamieszanie w polu karnym gości, natomiast wszystko zakończyło się uderzeniem Kapralika obok słupka. Tymczasem w minucie 67. na boisku zameldował się Bartosz Kapustka, który niebawem, przy swoim pierwszym kontakcie z piłką... wpisał się na listę strzelców. Zawodnik wykorzystał dobitkę po tym, jak soczyste uderzenie Josue odbił Bielica. Tym samym "Wojskowi" po raz drugi wyszli na prowadzenie w meczu. Niebawem, w 72. minucie, Górnik otrzymał kolejny cios - z boiska z powodu kontuzji musiał zejść Lukas Podolski, zastąpiony przez Pawła Olkowskiego. Lider gospodarzy był wyraźnie rozbity faktem, że uraz przydarzył mu się akurat w takim momencie takiego meczu... W 75. minucie zaś sytuacja gospodarzy zrobiła się niebywale trudna - "Legioniści" rozpoczęli następny atak i gdy wydawało się, że Marc Gual się w nim pogubi, to zdołał on odegrać do Josue, który - będąc w zasadzie niepilnowanym - z niewielkiej odległości nie dał szans bramkarzowi. Efekt? 3:1 dla gości. Po pięciu minutach Gual znowu mógł namieszać z przodu - zbyt opieszale jednak ruszył do rajdu i został bez większych problemów zneutralizowany przez Kryspina Szczęśniaka. W minucie 83. doszło z kolei do ciekawej akcji, w której pierwsze skrzypce grali zmiennicy Piotr Krawczyk oraz Paweł Olkowski. Ostatecznie jednak "Górnicy" nic tutaj nie wskórali. Już w doliczonym czasie gry "Górnicy" znowu chcieli zaatakować wewnątrz "szesnastki" rywali - tutaj jednak, tym razem bez łamania przepisów, interweniował Pankov, po czym futbolówka trafiła do Hładuna. Gracze Jana Urbana ostatecznie nie zdołali już wpłynąć na wynik - przegrali na własnym terenie z Legią 1:3. Kurtyna opadła, futbolowy spektakl w Zabrzu dobiegł końca. Błąd Marciniaka i grad bramek. Tak Śląsk nie wygra mistrzostwa (WIDEO) PKO BP Ekstraklasa. Kiedy następne mecze Górnika oraz Legii? W następnej, 27. już kolejce Ekstraklasy, Legia Warszawa zmierzy się przy Łazienkowskiej z liderami tabeli z Jagiellonii Białystok - szykuje się więc kolejny wielki hit, który zaplanowany został na 7 kwietnia. Dzień później Górnik Zabrze zagra z kolei na wyjeździe Zagłębiem Lubin.