Za nami 46. starcie w historii pomiędzy Pogonią Szczecin a Zagłębiem Lubin. Dotychczasowy bilans spotkań wynosił 15-15-15, co przynajmniej ze statystycznego punktu widzenia zapowiadało zacięty mecz. Forma czysto sportowa wydawała się być lepsza po stronie "Portowców", którzy nie przegrali od 1 grudnia. Od tamtego czasu wygrali sześć z ośmiu konfrontacji. Już od pierwszych minut chcieli zaznaczyć swoją wyższość w tabeli (trzecie miejsce w porównaniu do dziewiątej lokacie przeciwników). Na pierwsze poważniejsze okazje trzeba było poczekać 10 minut. Gdy zawodnicy Jensa Gustafssona podkręcili tempo, natychmiast zrobili sporo zamieszania w polu karnym. Po kwadransie gry dobrą okazję miał Kamil Grosicki, ale jego strzał obronił Sokratis Dioudis. 120 sekund później piłkę zmierzającą do bramki po uderzeniu Benedikta Zecha wybił napastnik Dawid Kurminowski. Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin. Dwa rzuty karne w pierwszej połowie Niedługo później przyjezdni w końcu mocniej podkreślili swoją obecność na stadionie w Szczecinie. Byli bardzo efektywni. Benedikt Zech został trafiony w rękę na linii "szesnastki" po strzale Tomasza Pieńki. Z jedenastu metrów nie pomylił się Kacper Chodyna. Strzelił w lewą stronę bramki, podczas gdy Valentin Cojocaru rzucił się w prawo. Po utracie gola ponownie to gospodarze przejęli inicjatywę i błyskawicznie mogli wyrównać. Sędzia Krzysztof Jakubik po raz drugi w tym spotkaniu podyktował karnego - w obu przypadkach po analizie VAR. Kluczowe zdarzenie znowu miało miejsce na linii szesnastego metra, Chodyna próbując wybijać piłkę sfaulował Joao Gamboę. Grosicki nie wykorzystał jednak tej szansy. Posłał futbolówkę na przystępnej wysokości dla Dioudisa, dzięki czemu 31-letni Grek ją po prostu złapał. W ostatnich fragmentach przed przerwą Zagłębie nie zamierzało stać wycofane i czekać na rozwój wypadków. Serhij Buletsa najpierw został zablokowany przy dośrodkowywaniu, a potem uderzył z ładną rotacją tuż ponad bramkę. - Gramy bardzo słabo, wolno, nie ma przyspieszenia gry. Mamy przerwę, musimy ochłonąć i złapać energię, bo bez niej nie wygramy. Zawiodłem podczas karnego, nie wiem dlaczego akurat w ten róg zdecydowałem się strzelać, na treningu inaczej to trenowałem - powiedział po pierwszej połowie Grosicki w rozmowie z reporterem Canal+ Sport. Już na początku drugiej było widać wielką chęć gospodarzy do odrobienia straty. Sam "Grosik" znalazł się w dobrej okazji kilka metrów przed bramką, ale zablokował go Michał Nalepa. Po chwili pięknym strzałem z dystansu popisał się Gamboa, ale do szczęścia zabrakło mu bardzo niewiele. Szczecinianie przeważali, ale brakowało im dokładności w uderzeniach i ważnych podaniach. Zagłębie tylko chwilami posiadało piłkę dłużej, skupiając się na kontrach. W 82. minucie właśnie w taki sposób mogło zdobyć drugiego gola. Chodyna spróbował szczęścia z dość ostrego kąta. Cojocaru odbił piłkę w bok, szczęśliwie dla Pogoni nie dotarła ona do żadnego z graczy gości. Bramkarz gospodarzy nie popisał się za to w 86. minucie. Chciał wypiąstkować piłkę lecącą w jego stronę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, jednak zrobił to na tyle źle, że skierował ją w okolice biodra Kurminowskiego. Snajper lubinian nie musiał nawet oddawać strzału, piłka z około metra sama wtoczyła się do niepilnowanej przez nikogo części bramki. Zagłębie mogło wyjechać ze Szczecina z rezultatem 3:0, ale Mateusz Wdowiak przekombinował w indywidualnym kontrataku, którzy przeprowadził w ostatnich sekundach.