Kibice Górnika Zabrze wierzyli, że piękny sen nie skończy się akurat na obiekcie zespołu, który broni się w tym sezonie przed degradacją. W przypadku wygranej 14-krotni mistrzowie Polski wskoczyliby na drugie miejsce w tabeli. A dystans do lidera wynosiłby ledwie dwa punkty. Tym sposobem mocno straciłoby na aktualności hasło "Górnik walczy o puchary". Stawka byłaby bowiem wyższa - końcowy triumf w sezonie 2023/24. Ta wizja pod Wawelem została jednak skutecznie zdeformowana przez piłkarzy Cracovii. Lider tabeli nie płaci za transfery? Jest stanowisko prezesa Górnik szybko sprowadzony do parteru. Cracovia rozpoczyna demontaż Już w czwartej minucie wynik spotkania otworzył Patryk Makuch. Skorzystał z fatalnej postawy zabrzan w defensywie, idealnie wyszedł do centry z kornera i z pola bramkowego głową skierował piłkę do siatki. 1-0. Goście nie ruszyli huraganowo do odrabiania strat. Zamiast tego po niespełna kwadransie mogli przegrywać różnicą trzech bramek. Najpierw piłka po płaskim uderzeniu Makucha trafiła w słupek, a chwilę potem minimalnie uderzeniem z dystansu pomylił się David Olafsson. W 25. minucie trener Jan Urban zmuszony został do pierwszej roszady kadrowej. Z powodu kontuzji murawę przedwcześnie opuścił Szymon Czyż. W jego miejsce na placu gry pojawił się Lukas Podolski. Obecność na boisku mistrza świata z 2014 roku tym razem niewiele Górnikowi pomogła. Jeszcze przed przerwą "Pasy" prowadziły 2-0. Ponownie gol padł po rzucie rożnym, tyle że tym razem samobójcze trafienie zaliczył Rafał Janicki. Lukas Podolski dokonał cudu. Wystarczył jeden telefon Gospodarze demolkę rywala kontynuowali również po zmianie stron. Kolejny fatalny błąd defensywy zabrzan w 53. minucie poskutkował bramką Otara Kabadze. W tym momencie położenie ekipy ze Śląska było więcej niż trudne. Dokładnie kwadrans później stało się jasne, że w tym spotkaniu do spektakularnego zwrotu akcji nie dojdzie. Długi wyrzut z autu w wykonaniu Karola Knapa na gola uderzeniem głową zamienił Kamil Glik. Zrobiło się 4-0, a do końcowego gwizdka pozostawało jeszcze pół godziny gry. Dzieła zniszczenia w 85. minucie dopełnił wprowadzony z ławki Jani Atanasow, wykorzystując szkolny błąd Podolskiego. Goście bronili się już wtedy w dziesiątkę. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył wcześniej Lawrence Ennali. Górnik został okrutnie rozbity po czterech z rzędu ekstraklasowych triumfach. To najdotkliwsza porażka zabrzan w tym sezonie. Marzenia o pucharowej przygodzie zaszły mgłą.