Zagłębie Lubin bardzo słabo rozpoczęło nowy sezon PKO BP Ekstraklasy. W pierwszych sześciu spotkaniach piłkarze Waldemara Fornalika zgromadzili zaledwie pięć punktów, odnosząc tylko jedno zwycięstwo. Zupełnie inaczej można opisać start beniaminka, czyli GKS-u Katowice. Gieksa po sześciu kolejkach miała na koncie po dwa zwycięstwa, remisy i porażki, co dawało jej osiem "oczek". "Miedzowi" po dwóch przegranych z rzędu z pewnością liczyli na przełamanie, tym bardziej że grali przed własną publicznością, ale goście przyjechali uskrzydleni wygraną 3:1 z mistrzem Polski, czyli Jagiellonią Białystok. Ekstraklasa. Do przerwy bez bramek w meczu Zagłębia z GKS-em Już w czwartej minucie piłkarze GKS-u Katowice stanęli przed szansą na gola. Adam Zrelak odegrał piłkę głową w okolice jedenastego metra, ale efektowny strzał Adriana Błąda z powietrza został zablokowany. Goście sygnalizowali tam jeszcze zagranie ręką przez Aleksa Ławniczaka, którego jednak nie było. Kolejną szansę katowiczanie mieli już 10 minut później. Lukas Klemenz oddał groźny strzał głową z kilku metrów po dalekim wyrzucie piłki z autu, ale dobrze między słupkami zachował się Dominik Hładun. W 16 minucie wreszcie odpowiedzieli gospodarze. Centrę w pole karne Tomasza Makowskiego próbował wykorzystać Vaclav Sejk, tyle że jego uderzenie zdołał wybronić Kudła. Trzy minuty później ponownie okazję mieli gracze GKS-u. Po rzucie z autu Jędrych zagrał do Maertena Kuuska, ale ten trafił nieczysto, co nieco ułatwiło interwencję Hładunowi, który przeniósł piłkę nad poprzeczką. Początek spotkania był naprawdę obfity w sytuacje, bowiem w 22 minucie nieco już zagubiony Kajtan Szmyt zdołał podać do Tomasza Pieńki, który oddał strzał z 17. metrów, lecz ponownie znakomicie spisał się Dawid Kudła. Kolejne minuty były już znacznie spokojniejsze. Obie ekipy straciły swój entuzjazm i nie były już w stanie stworzyć poważnego zagrożenia. Dlatego też Zagłębie i GKS zeszły do szatni przy bezbramkowym remisie. Wejście smoka z ławki. Zagłębie Lubin wygrywa z GKS-em Katowice Początek drugiej części spotkania niestety przypominał końcówkę pierwszej. Obie ekipy nie garnęły się do ataków. W pewnym momencie kibice Zagłębia zaczęli już gwizdać na piłkarzy, a z trybun słyszalne były też niecenzuralne słowa. Te jeszcze długo nie były w stanie pobudzić zawodników. Bardziej ochoczo do ataków podchodzili za to gracze Rafała Góraka. W 60 minucie Grzegorz Rogala huknął z ostrego kąta i mimo że nie miał wokół siebie nikogo... to uderzył nad bramką. Przewaga katowiczan była coraz wyraźniejsza, o czym świadczyła statystyka strzałów: 1 do 3 na ich korzyść. W 77 minucie szczęścia zza pola karnego spróbował Borja Galan, lecz jego uderzenie wybronił niezawodny tego dnia Hładun. Hiszpan ponownie zagroził "Miedziowym" już minutę później. Tym razem dorzucał piłkę z rzutu wolnego i znakomicie dograł do Klemenza, ale ten nie trafił w siatło bramki. Gdy wydwało się, że w sobotę odnotujemy kolejny bezbramkowy remis w PKO BP Ekstraklasie, trzy minuty przed końcem podstawowego czasu gry gola niespodziewanie zdobyło Zagłębie. Szczęśliwym strzelcem jedynej bramki okazał się Hubert Adamczyk, który raptem cztery minuty wcześniej zameldował się na boisku. Pomocnik gospodarzy strzelił z 15. metrów płasko i przy słupku, przez co Kudła nie dał rady obornić uderzenia i piłka zatrzepotała w siatce. W pierwszej minucie doiczonego czasu gry gospodarze powinni nawet podwyższyć wynik. Mateusz Wdowiak podawał do Sejka, ale ten nie zdołał wykorzystać znakomitej okazji. Futbolówkę z lini bramkowej zdołał wybić jeden z obronćów przeciwnika i ostatecznie lubinianie zwycięzyli 1:0.