Snajper z Bundesligi krok od Ekstraklasy. Ta historia to prawdziwy thriller
Załamanie kariery Bartosza Białka to jeden z najbardziej dramatycznych przypadków w polskim futbolu. Gdy w 2020 roku przechodził z Zagłębia Lubin do VfL Wolfsburg za pięć milionów euro, mówiono o nim, że to "drugi Andrzej Juskowiak". Bundesligi jednak nie zawojował. Przeszkodziły mu w tym przede wszystkim kontuzje - aż trzykrotnie (!) zerwał więzadła krzyżowe. Teraz 23-letni snajper jest o krok od powrotu do Ekstraklasy.

Bartosz Białek miał 18 lat, gdy zgłosił się po niego VfL Wolfsburg. Zawodnik zapracował na to świetnym sezonem w Ekstraklasie. W 19 występach zdobył wówczas dziewięć bramek i dołożył do tego cztery asysty.
- Rynek dostał kwotę bazową na poziomie 6-8 milionów euro. Z ofertami na poziomie 1-2-3 miliony euro nie ma się co do nas zgłaszać. Nie bójmy się w końcu rozmawiać o porządnych cenach za polskich piłkarzy - te słowa wypowiedział Artur Jankowski, ówczesny prezes Zagłębia Lubin.
Białek przeżył na emigracji prawdziwy koszmar. Wraca do Polski niespełniony
Przed sezonem 2020/21 Niemcy zapłacili ostatecznie pięć milionów euro. Jak się szybko okazało, nie była to dobra inwestycja. Tyle że żadna w tym wina utalentowanego snajpera.
Choć wydaje się to nieprawdopodobne, Białek trzykrotnie zerwał więzadła krzyżowe. Po raz pierwszy - w kwietniu 2021 roku. Później latem 2023 roku i niemal równo po kolejnych 12 miesiącach - ledwie po tygodniu treningów w okresie przygotowawczym.
Dwukrotnie wypożyczany był do klubów z Beneluksu. Sezon 2022/23 spędził w holenderskim Vitesse Arnhem. W następny cyklu bronił barw belgijskiego KAS Eupen.
Jak informuje "Piłka Nożna", obecnie 23-letni napastnik jest krok od powrotu do Ekstraklasy. Zawitać ma tam, skąd emigrował - czyli do Zagłębia Lubin. Jego kontrakt z niemieckim klubem wygasa 30 czerwca tego roku.
Jako zawodnik "Wilków" rozegrał w sumie 36 spotkań i zdobył dwa gole. W grze pozostawał ledwie przez 478 minut.

