- Jeżeli ktoś mnie nie akceptuje, a mam tutaj na myśli pewną niewielką grupę kibiców, to nie ma sensu męczyć się wzajemnie - wspomina w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener Smuda. Jak podkreśla zawsze dąży do tego, by prowadzoną przez siebie drużynę uczynić zwycięską, ale zachowanie fanów sprawiło, że szkoleniowiec zaczął rozważać rezygnację. Poszło o wypominanie Smudzie, że nie jest tak dobry jak jego poprzednik. - Ja nie chce być ciągle porównywany do Czesława Michniewicza, bo on musi jeszcze parę ton chleba zjeść, żeby był na moim poziomie - mówi obecny trener Lecha. Na poziomie Smudy zdaje się za to być Henryk Kasperczak, którego nazwisko co jakiś czas bywa wymieniane wśród jego potencjalnych następców. - Ja jestem przekonany, że on już krąży gdzieś w okolicy Bułgarskiej. On lubi brać po mnie drużyny i z tego co wiem, to też jest prawdopodobna opcja - przyznaje Smuda. Więcej w "Przeglądzie Sportowym"