Zwycięstwo w finale Remes Pucharu Polski nad Ruchem Chorzów (1:0) jeszcze bardziej zmotywowało piłkarzy Lecha przed decydującymi spotkaniami o mistrzostwo Polski. Poznańscy piłkarze czasu na świętowanie nie mieli jednak wcale. Już dzień po finale trenowali na Bułgarskiej. "Nad zwycięstwem w Pucharze Polski przeszliśmy już do porządku dziennego. Na treningach widać, że drużyna jest skupiona na najbliższym meczu ligowym" - podkreślił Smuda. Dla wicelidera tabeli mistrzostwo, a nie krajowy puchar jest celem numer jeden w tym sezonie. Lechici do lidera - Wisły Kraków - tracą tylko jeden punkt, ale muszą też uważać, by nie stracić drugiej pozycji. Trzecia w tabeli Legia Warszawa także ma 57 pkt. Smuda zdaje sobie sprawę, że mistrzostw to dla niego "być albo nie być" w Lechu. Nieoficjalnie pojawiają się informacje, że w przypadku braku tytułu, kończący się 30 czerwca kontrakt szkoleniowca z klubem może nie zostać przedłużony. "Wciąż mamy szansę na mistrzostwo. Myślę, że Wisła może stracić punkty w Gdańsku. Ale gdybyśmy wywalczyli wicemistrzostwo, to nie uważałbym sezonu za nieudany. Jesteśmy 90. drużyną na świecie, pokazaliśmy się z dobrej strony w Pucharze UEFA i zdobyliśmy Puchar Polski. Ci, którzy dmuchali ten balon, to wicemistrzostwem mogliby czuć się zawiedzeni. Ale są ludzie, którzy normalnie do tego podchodzą i tacy pewnie będą zadowoleni" - powiedział Smuda, który przed meczem z Polonią jest dobrej myśli. "Sądzę, że Polonia (czwarta w tabeli - przyp. PAP) zagra otwartą piłkę, bo przecież musi walczyć o zwycięstwo, które zwiększyłoby jej szanse na puchary europejskie. A my lubimy, jak zespoły przeciwko nam grają ofensywnie. Na szczęście u nas nie ma żadnych nowych kontuzji, zresztą jak jest sukces, to wszystkie bolączki mijają" - podkreślił. Jak zapowiedział, z Polonią Lech rozpocznie mecz w takim samym składzie, jak finał PP. "Nie zmienia się zwycięskiego składu. Po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje" - stwierdził Smuda. Większe problemy kadrowe ma przed sobotnim meczem trener Polonii Jacek Grembocki. "Kontuzję leczy Igor Kozioł i na niego liczyć nie mogę, podobnie jak na Jacka Kosmalskiego. Czterech innych piłkarzy praktycznie cały tydzień nie trenowało, a truchtało wokół boiska. Dziś okaże się na kogo z nich mogę liczyć. Na pewno jednak nie wszyscy zagrają od początku" - powiedział PAP Grembocki. Liczy jednak, że w ostatnich dwóch kolejkach siłę ofensywną zespołu wzmocni Michał Chałbiński, z którym w czwartek klub podpisał krótkoterminowy kontrakt. "Nie da się ukryć, że w ataku mamy problem. Kosmalski kontuzjowany, Gajtkowski myśli o zmianie klubu, a reszta to młodzi chłopcy, czyli melodia przyszłości. Mam Ivanovskiego, ale liczę, że Chałbiński go nieco odciąży. Michał jest po kontuzji i całego meczu nie wytrzyma, ale przez 20 czy 30 minut może nam pomóc. Liczę na jego instynkt, doświadczenie. Strzelił już w lidze ponad 70 bramek, sądzę że stać go na kolejne" - wyjaśnił szkoleniowiec "Czarnych Koszul". Jego zdaniem faworytem sobotniego meczu jest Lech, ale ... "Oni muszą grać o trzy punkty, bo choćby strata dwóch może wyeliminować ich z wyścigu o mistrzostwo. Dlatego poznaniacy muszą atakować, a nam taki styl gry pasuje. Poza tym choć na wyjazdach nam ostatnio nie szło, to u siebie jesteśmy groźni dla każdego" - dodał. Celem Polonii jest awans do europejskich pucharów. Warunkiem jest czwarte miejsce w tabeli i zdobycie mistrzostwa przez inny zespół niż Lech. "Dlatego w sobotę będziemy mieć podwójną motywację. Już trzy punkty mogą nam zapewnić czwartą pozycję, a cztery w dwóch ostatnich spotkaniach, to puchary dla nas na 75 procent. To trudne zadanie, ale wykonalne. Poza tym - ja z Lechem jako trener Polonii jeszcze nie przegrałem. Z Pucharu Polski odpadłem w karnych po dwóch remisach. Mam nadzieję, że sobotni mecz rozstrzygnie tę rywalizację na naszą korzyść" - zakończył Jacek Grembocki.