Kilkanaście dni temu było głośno o Peszce, ale z innego powodu. 44-krotny reprezentant Polski ogłosił, że żegna się z drużyną narodową, w której debiutował w 2008 roku i zapisał na swoim koncie dwa gole. Niemniej ostatnie miesiące są bardzo nieudane dla 33-letniego skrzydłowego. W Lechii Gdańsk popadł w niełaskę, ale w dużej (największej?) mierze sam jest sobie temu winny z powodu kilku wyskoków. A to, wespół z Simeonem Sławczewem, skopał dmuchaną lalkę ubraną w koszulkę Arki Gdynia, by w lipcu dopuścić się brutalnego faulu na Arvydasie Novikovasie. To właśnie po wybryku na Litwinie z Jagiellonii Białystok piłkarz został zawieszony na trzy miesiące. Jakby tego wszystkiego było mało, pod koniec trzymiesięcznego zawieszenia zawodnik wdał się w kłótnię na treningu z asystentem szkoleniowca Piotra Stokowca, w wyniku czego został zesłany do rezerw. Od czasu niechlubnego zajścia już ani razu nie wystąpił w zespole z Gdańska. Peszkę wiąże z Lechią jeszcze półtoraroczny kontrakt, ale wiele na to wskazuje, że z uwagi na obecną sytuację piłkarz przeniesie się do Wisły Kraków. Z informacji red. Tomasza Włodarczyka z "Przeglądu Sportowego" wynika, że pomocnik zostanie wypożyczony do "Białej Gwiazdy", która gasi obecne pożary i cały czas walczy o przetrwanie. Rozmowy mają być na ostatniej prostej, a wraz z ich finalizacją Peszko dołączy do krakowskiego zespołu przebywającego na zgrupowaniu w Turcji. Najbardziej logiczny scenariusz, z punktu widzenia sytuacji finansowej Wisły podpowiada, że oba kluby będą partycypowały w wypłacaniu pensji piłkarzowi. Art