Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Śląsk Wrocław - Wisła Kraków! Relację można było również śledzić na urządzeniach mobilnych Mecz Śląska z Wisłą miał szczególny smaczek, bo jesienią, jeszcze za kadencji trenera Dariusza Wdowczyka, "Biała Gwiazda" poniosła z wrocławianami sromotną porażkę, w dodatku na stadionie przy Reymonta, aż 1-5! Warto przypomnieć, że do 68. minuty utrzymywał się wynik remisowy, ale później zespół z Wrocławia urządził sobie prawdziwą kanonadę. To było spotkanie w ramach 7. kolejki Lotto Ekstraklasy. Wówczas Wisła zanotowała szóstą porażkę z rzędu, co nie przydarzyło się nigdy w historii klubu i zespół zakotwiczył na samym dnie tabeli. Od tego czasu wiele zmieniło się w obu klubach, jako że wyniki we Wrocławiu i Krakowie - mówiąc delikatnie - pozostawiały wiele do życzenia. W obu zespołach doszło do zmian trenerów, Śląsk po Mariuszu Rumaku przejął Jan Urban, a z Wisłą związał się hiszpański trener Kiko Ramirez. Wiosenną serię gier lepiej rozpoczęli goście dzisiejszego spotkania. "Biała Gwiazda" wygrała u siebie 2-0 z Koroną Kielce, a Śląsk tylko zremisował na wyjeździe z Wisłą Płock. Był to bolesny podział punktów, bo zawodnik gospodarzy Jose Kante zdobył bramkę w ostatniej minucie. Poprzedni mecz przed własną publicznością Śląsk przegrał z Arką Gdynia, ale Wisła przystępowała do dzisiejszej konfrontacji z bardzo złym dorobkiem punktowym w meczach wyjazdowych. Z dziesięciu poprzednich spotkań poza Krakowem, "Biała Gwiazda" przywiozła tylko jedno zwycięstwo. Przez kwadrans na Stadionie Wrocław niewiele się działo. Pierwsi dogodną sytuację w 3. minucie stworzyli goście. Patryk Małecki wywalczył rzut różny, a Maciej Sadlok dośrodkował do Arkadiusza Głowackiego, którego strzał głową sprawił problemy Mariuszowi Pawełkowi. Samo uderzenie nie było groźne, ale niepewna interwencja bramkarza sprawiła, że zakotłowało się pod bramką. W 12. min na strzał zza pola karnego zdecydował się pomocnik Śląska Sito Riera, ale to uderzenie lewą nogą było niecelne. Po chwili Hiszpan ucierpiał w bardzo mocnym zderzeniu z Pawełkiem. Po krótkiej niedyspozycji i wyraźnym oszołomieniu wrócił na plac gry. Wreszcie mecz nabrał rumieńców. W bardzo dogodnej sytuacji, w polu karnym, bardzo źle strzelił pomocnik Wisły Petar Brlek, a w odpowiedzi dobrej sytuacji nie wykorzystał Kamil Biliński. Grający na szpicy napastnik Śląska wygrał pojedynek główkowy, zamykając w polu karnym dośrodkowanie z prawej flanki, lecz uderzył obok słupka. Biliński otrzymał jeszcze jedno, posłane w tempo podanie od Pawelca, ale nie zrobił z niego użytku. W 27.min Mariusz Pawełek, wespół z jednym ze swoich partnerów, sprokurował zagrożenie pod własną bramką, gdy zawiodła komunikacja po rzucie rożnym dla Wisły. Na szczęście dla gospodarzy, futbolówka znów wyszła na korner. Po dwóch kwadransach wreszcie błysnął Paweł Brożek, wygrywając pojedynek w okolicach połowy boiska i sunął na bramkę Śląska. Ta akcja nie skończyła się strzałem, podobnie jak ponowny zryw "Brozia" po przechwycie piłki. Obu zespołom brakowało jakości w akcjach ofensywnych, szwankowało ostatnie podanie i precyzja z dośrodkowań. Mało widoczny był zwłaszcza reprezentant Polski w barwach "Białej Gwiazdy" Krzysztof Mączyński. Tuż przed przerwą piłkarze Wisły mieli rzut wolny. Piłkę na 27 metrze ustawił Maciej Sadlok i oddał dość mocny i solidnie "dokręcany" strzał lewą nogą, ale minął słupek. W pierwszej połowie oba zespoły oddały po pięć strzałów, przy czym piłkarze Śląska ani razu nie trafili w światło bramki. Zawodnicy Wisły byli o dwie próby lepsi. Żadna z drużyn nie zarysowała swojej przewagi też w posiadaniu piłki. Po zmianie stron przewagę mieli piłkarze Wisły, ale nie potrafili jej udokumentować bramką. Niewiele zabrakło, by Wisła objęła prowadzenie w 66. min. Bardzo chytry strzał z dystansu oddał Mączyński, piłka wpadła w kozioł, ale w tej sytuacji bramkarz Śląska błysnął refleksem i wybił futbolówkę na rzut rożny.0-1 powinno być w 69. min! Praktycznie stuprocentową sytuację wypracował sobie Patryk Małecki, ogrywając w polu karnym jak dziecko Dankowskiego. W najważniejszym momencie finalizowania solowej akcji, mając przed sobą już tylko bramkarza, oddał techniczny strzał w kierunku dalszego słupka, ale nie zmieścił piłki w bramce. Śląsk stwarzał niewielkie zagrożenie w drugiej połowie, aż do 77. minuty! Zresztą ta akcja wcale nie zwiastowała bramki, ale wystarczył błysk Łukasza Madeja. Pomocnik gospodarzy dośrodkował piłkę z lewej strony, ta trafiła pod nogi zamykającego akcję Joana Romana. Były piłkarz Barcy B mocnym strzałem nie dał szans Łukaszowi Załusce. Hiszpan wszedł na boisko dziesięć minut wcześniej i był bardzo aktywny. Zresztą bardzo szybko znalazł się w drugiej, różnie wybornej sytuacji. Tym razem zaatakował z lewej strony pola karnego, ale strzelił w interweniującego bramkarza. W doliczanym czasie gry piłkarze "Białej Gwiazdy" byli dziwnie pasywni, zamiast zaatakować z impetem. Z kolei gracze Śląska wykazali się mądrością, przetrzymując piłkę, z dala od swojego pola bramkowego. Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1-0 (0-0) Bramka: Joan Roman (76.). Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec - Sito Riera (66. Joan Roman), Aleksandar Kovacevic, Łukasz Madej, Ryota Morioka, Robert Pich - Kamil Biliński (80. Alvarinho). Wisła Kraków: Łukasz Załuska - Tomasz Cywka, Arkadiusz Głowacki, Ivan Gonzalez, Maciej Sadlok - Rafał Boguski (73. Semir Stilic), Krzysztof Mączyński, Pol Llonch, Petar Brlek (61. Hugo Videmont), Patryk Małecki - Paweł Brożek (81. Zdenek Ondrasek). Żółte kartki: Robert Pich - Patryk Małecki, Arkadiusz Głowacki. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 9 667. Po meczu Śląsk - Wisła głos zabrali trenerzy: Jan Urban (trener Śląsk): "W pierwszej połowie oba zespoły miały po jednej sytuacji bramkowej i w przerwie tak sobie pomyślałem, że to jest mecz na 1:0, tylko nie wiedziałem dla kogo. W drugiej połowie jedna i druga drużyna miały wiele sytuacji i to spotkanie mogło się różnie zakończyć. Byłoby nam bardzo trudno odrobić straty, gdybyśmy to my pierwsi stracili gola. A mogliśmy, zwłaszcza po akcji Patryka Małeckiego, kiedy Kamil Dankowski się poślizgnął na trudnej murawie. Końcówka należała do nas, bo Wisła postawiła wszystko na jedną kartę. Miała Wisła takie 10 minut, kiedy mocno przycisnęła i my mieliśmy trochę w tym okresie szczęścia. Może wróciło to szczęście, które nam nie dopisało w Płocku?". Kiko Ramirez (trener Wisły): "To był dość dziwny mecz. Pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu, a po przerwie uzyskaliśmy przewagę. Mieliśmy sytuacje bramkowe i właśnie wtedy straciliśmy gola. Nie uważam tego wyniku za sprawiedliwy, z całym szacunkiem dla rywala. Kiedy ma się tyle sytuacji bramkowych, trzeba coś wykorzystać". Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - kliknij! AG