Tutaj możesz zobaczyć zapis relacji na żywo Zapis relacji na urządzenia mobilne Śląsk przystąpił do mecz z "Niebieskimi" z nożem na gardle. W grupie spadkowej podopieczni Jana Urbana ponieśli dwie porażki (z Górnikiem Łęczna i Piastem Gliwice po 0-2) i nie zdobyli nawet bramki. Piłkarzom Ruchu też zagląda w oczy widmo spadku. Obecność legendy "Niebieskich" Krzysztofa Warzychy na ławce trenerskiej, jak na razie, nie pomaga.Dla obu zespołów sobotni mecz był niezwykle ważny. Mimo to piękny stadion we Wrocławiu świecił pustkami. Większą ochotę do gry od początku spotkania wykazywali gospodarze. Ruch skupiał się głównie na obronie dostępu do własnej bramki.W 12. minucie nieliczni kibice Śląska, którzy przyszli na stadion, poderwali się z miejsc. Robert Pich dobrze dośrodkował z lewego skrzydła, a z sześciu metrów głową strzelił Kamil Biliński. Bramkarz Ruchu Libor Hrdliczka wypuścił piłkę z rąk i wydawało się, że futbolówka całym obwodem przekroczyła linię. Sędzia Tomasz Kwiatkowski uznał jednak, że gola nie było. Powtórki telewizyjne nie rozwiały wątpliwości. Dopiero pod koniec pierwszej części komentatorzy stacji Canal+ poinformowali, że gola jednak nie było.W 18. minucie nie było już żadnych wątpliwości. Z prawej strony boiska zacentrował Aleksandar Kovaczević, a Biliński ładną "główką" pokonał Hrdliczkę.Wydawałoby się, że stracony gol obudzi "Niebieskich". Nic z tych rzeczy. Chorzowianie grali niemrawo, a składnych akcji ofensywnych było jak na lekarstwo. Śląsk w pełni kontrolował sytuację na boisku. W 31. minucie gospodarze mogli prowadzić 2-0. Riera jednak minimalnie chybił z 16 metrów. Więcej dogodnych sytuacji w pierwszej połowie, która stała na słabym poziomie, już nie było.Po zmianie stron Śląsk potrzebował zaledwie sześciu minut, żeby rzucić rywali na kolana. W 50. minucie groźny strzał z 16 metrów oddał Pich. Hrdliczka jeszcze zdołał odbić, ale przy dobitce Ryoty Morioki nie miał najmniejszych szans. Chwilę później było już 3-0. Świetne dośrodkowanie Łukasza Madeja z prawego skrzydła wślizgiem wykończył i strzelił swojego drugiego gola w tym meczu. Na tym nie koniec popisu wrocławian. W 56. minucie rzut rożny wykonywał Kovaczević. Riera przedłużył zagranie, a Piotr Celeban strzelił głową. Hrdliczka instynktownie odbił, ale poprawka kapitana Śląska z najbliższej odległości była już skuteczna. Dopiero wtedy "Niebiescy" odważniej ruszyli na bramkę Śląska. W 63. minucie Jarosław Niezgoda podał do Jakuba Araka, który minął wybiegającego z bramki Mariusza Pawełka i oddał strzał. Piłkę z linii bramkowej wybił Celeban. Chwilę później niewiele pomylił się Bartosz Nowak. I to by było na tyle dobrej gry Ruchu.Później znów na murawie dominował Śląsk. Chorzowian "dobił" w 71. minucie Biliński, który skompletował hat-tricka. Fatalnie we własnym polu karnym skiksował Łukasz Surma. Z prezentu skorzystał Biliński i strzałem z woleja nie dał szans Hrdliczce."Niebiescy" nie mieli już ochoty do gry i dla nich mecz mógłby się już wówczas skończyć. Śląsk natomiast nie poprzestał na pięciu golach. W 82. minucie Morioka ośmieszył trzech piłkarzy Ruchu i strzałem po ziemi z 8 metrów zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu. RK Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 6-0 (1-0) Bramki: 1-0 Kamil Biliński (17-głową), 2-0 Ryota Morioka (50), 3-0 Kamil Biliński (54), 4-0 Piotr Celeban (56), 5-0 Kamil Biliński (71), 6-0 Ryota Morioka (82). Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Mateusz Lewandowski. Ruch Chorzów: Miłosz Trojak. Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 6 685. Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Mateusz Lewandowski (72. Augusto) - Łukasz Madej (66. Mario Engels), Aleksandar Kovaczević (76. Adrian Łyszczarz), Ryota Morioka, Sito Riera, Robert Pich - Kamil Biliński. Ruch Chorzów: Libor Hrdlicka - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Marcin Kowalczyk (60. Paweł Oleksy) - Miłosz Przybecki, Łukasz Surma, Bartosz Nowak, Maciej Urbańczyk (46. Jarosław Niezgoda), Łukasz Moneta - Jakub Arak (82. Miłosz Trojak). Lotto Ekstraklasa: wyniki, tabela terminarz Ranking Ekstraklasy - kliknij! Po meczu powiedzieli: Krzysztof Warzycha (trener Ruchu): - Nie spodziewałem się, że takim wynikiem zakończy się to spotkanie. Tym bardziej, że w ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin pokazaliśmy, że możemy grać dobrą piłkę. Tego wszystkiego, co było ostatnio, dzisiaj zabrakło. W szatni powiedziałem chłopcom, że mamy jeszcze cztery spotkania przed sobą i wszystko możemy jeszcze odwrócić. Tego dzisiejszego meczu już się nie da odwrócić i trzeba myśleć o tym, co przed nami. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Kluczowa moim zdaniem była druga bramka, szybko stracona po przerwie. Zamiast uspokoić później grę, zaraz straciliśmy trzeciego gola i było już po meczu. Jan Urban (trener Śląska): - Wygraliśmy bardzo ważne spotkanie. Nic po pierwszej połowie nie zapowiadało takiego wyniku, chociaż uważam, że zagraliśmy dobrze także do przerwy. Nie ma czasu celebrować wygranej, bo we wtorek gramy kolejne spotkanie, a po Zagłębiu Lubin już w piątek gramy z Arką Gdynia. Na pewno ten mecz zostawi ślad, jeżeli chodzi o aspekt fizyczny, natomiast jeżeli chodzi o aspekt mentalny, to taka wygrana daje pewności siebie i dodaje wiary. Wiele jest takich sytuacji w naszej lidze, że w jednym meczu zespół gra słabo, a w drugim jest to zupełnie inna drużyna. Moim zdaniem to wynika ze stanu emocjonalnego piłkarzy i jak się ułoży mecz. W końcówce mówiłem już zawodnikom, aby szanowali siły, bo czekają nas kolejne ważne spotkania i to robili. To też pokazuje inteligencję zespołu.