Podopieczni Oresta Lenczyka po 17. kolejkach byli na czele tabeli, mając cztery punkty przewagi nad Legią Warszawa i sześć nad Polonią Warszawa. Na przerwę zimową wrocławianie udawali się w doskonałych nastrojach. Sytuacja wydawała się komfortowa, a wielu ekspertów w ekipie z Wrocławia upatrywała głównego faworyta do mistrzowskiej korony. Sytuacja diametralnie się jednak zmieniła. W tym roku Śląsk zawodzi. Na siedem rozegranych spotkań wrocławianie wygrali zaledwie raz i to ze słabą Cracovią. Ponadto Sląsk zanotował dwa remisy i aż cztery porażki. Na 21 możliwych do zdobycia punktów, gracze Lenczyka zainkasowali zaledwie pięć. Przewaga została roztrwoniona, ale Śląsk ma jednak w dalszym ciągu szansę na mistrzostwo Polski, bo inni kandydaci do tytułu również pogubili punkty. Śląsk nie popisał się także w Pucharze Polski, przegrywając dwumecz w ćwierćfinale z pierwszoligową Arką Gdynia. Atmosfera w Śląsku coraz bardziej się zagęszcza i to nie tylko ze względu na słabe wyniki sportowe. Do tego dochodzą informacje o pustkach w klubowej kasie. "Sytuacja finansowa Śląska jest bardzo trudna, a nawet dramatyczna" - powiedział w piątek sekretarz miasta i wiceprzewodniczący rady nadzorczej WKS Śląsk Włodzimierz Patalas. Pakiet większościowy wrocławskiego klubu (51 procent) ma kontrolowana przez Zygmunta Solorza spółka Bithell Holdings Ltd. Pozostałe udziały ma miasto Wrocław. W piątek odbyło się walne zgromadzenie akcjonariuszy Śląska, na którym miasto wystąpiło o dokapitalizowanie klubu kwotą 24 mln zł. Obie strony miałyby przekazać po połowie tej kwoty. "Niestety, nasz wspólnik zaproponował wycofanie tej uchwały z porządku obrad, co nastąpiło, ponieważ ma większość w radzie nadzorczej" - poinformował Patalas. Brak porozumienia sprawił, że klub popadł w kłopoty finansowe. Sekretarz miasta zarzucił spółce Solorza, że nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. "W tym roku miasto już przekazało środki, natomiast wspólnik nie przekazał jeszcze ani złotówki" - tłumaczył Patalas. Zgodnie z ustaleniami, strony finansowaniem dzielą się po połowie, a każda miała wpłacić do klubowej kasy po sześć mln zł. Miasto przekazało klubowi dwa mln, a te pieniądze już się kończą. Spółka Bithell Holdings Ltd. odpiera zarzuty. W oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji czytamy: "W żadnym wypadku nie doszło ze strony Bithell Holdings Ltd. do zablokowania możliwości przelania przez miasto Wrocław na konto Śląska środków pieniężnych. W dniu 02.03.2012 r. główni akcjonariusze zgodnie podjęli uchwałę o podwyższeniu kapitału WKS Śląsk Wrocław S.A. Uchwała ta nadal wiąże akcjonariuszy i nie ma przeszkód do jej realizacji. Bithell podtrzymuje wolę jej wykonania i dokona wpłaty zgodnie z porozumieniem zawartym z Gminą w dniu 03.02.2012 r. Nic nie stało na przeszkodzie, aby Gmina Wrocław dokonała już w piątek wpłaty na kapitał, zgodnie z podjętymi wcześniej uchwałami. Twierdzenie o 'przyblokowaniu' tej możliwości nie odpowiada rzeczywistości." Na koniec firma Solorza zaznaczyła, że "...liczy na porozumienie i dalszą współpracę z miastem Wrocław dla dobra klubu WKS Śląsk Wrocław i wszystkich jego sympatyków." Obie strony przerzucają się odpowiedzialnością, ale od tego pieniędzy w kasie Śląska nie przybywa. Zygmunt Solorz powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego", że zamierza spotkać się z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem. "Na pewno do takiego spotkania dojdzie jeszcze przed Euro 2012" - stwierdził. Im szybciej dojdzie do rozmów na szczycie, tym szybciej problemy mogą zostać rozwiązane. Pytanie tylko, czy jest taka wola z obu stron. Wycofanie Solorza z finansowania klubu sprawi, że sny o potędze trzeba będzie odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Trener wrocławian Orest Lenczyk oczekuje, że jego piłkarze nie będę się oglądali na tarapaty finansowe, tylko powalczą do końca o tytuł mistrzowski. - Jeśli ktoś uważa, że jesteśmy w słabej kondycji finansowej, to powinien się przenieść na przykład do ŁKS-u i dopiero wtedy by się dowiedział, co to znaczy "kłopoty finansowe" - powiedział Lenczyk. Najbliższy mecz ligowy z PGE GKS Bełchatów (7 kwietnia) Śląsk rozegra na stadionie przy ulicy Oporowskiej. Powodem jest wymiana części murawy na Stadionie Miejskim. Odbije się to na frekwencji na trybunach, a co za tym idzie wpływy z biletów będą mniejsze. Obiekt przy Oporowskiej pomieści niespełna 9 tysięcy widzów, a średnia frekwencja na Stadionie Miejskim w tym roku wynosi 19 tysięcy kibiców.