W piątek Lech Poznań stanął w szranki z drużyną Śląska Wrocław. Końcowy wynik spotkania nie rozstrzygnął się jednak po myśli gospodarzy. Mecz 4. kolejki Ekstraklasy zakończył się wynikiem 3-1 dla Śląska. - Wyszliśmy bardzo zmotywowani na spotkanie, co było widać od początku, już od pierwszego gwizdka. Super się zaczęło. Karny, później remis, a potem kolejne bramki, gdzie tak naprawdę prowadziliśmy do przerwy 3-1 i nic już się nie zmieniło - mówił po meczu z Lechem Poznań bohater spotkania - Łukasz Broź. Łukasz Broź dwukrotnie trafiał do bramki. Ostateczny wynik spotkania ukształtował celnymi strzałami w 17. i 27. minucie spotkania. - Cieszymy się ze zwycięstwa nad Lechem Poznań. Przed nami jeszcze kolejny duży mecz (z Cracovią) i mam nadzieję, że wszyscy stąpają twardo po ziemi i widzą, co chcemy w tym sezonie ugrać. Są szanse na to, aby przez cały sezon grać o najwyższe lokaty w lidze. Wszystko przed nami - dodał obrońca Śląska Wrocław. Wygrana dała Śląskowi pozycję lidera w tabeli. Drużyna ma na swoim koncie dziesięć punktów. - W spotkaniu z Lechem kluczowe okazało się to, że byliśmy blisko siebie pomiędzy strefami. Wszyscy dużo pracowali w defensywie, z czego później łatwiej było wyprowadzić kontratak i szybciej pograć piłką. Na pewno nie ustrzegliśmy się kilku strat, gdy pozwoliliśmy Lechowi nabrać wiatru w żagle i stworzyć kilka sytuacji. Poznaniacy nie wykorzystali ich jednak, a my zebraliśmy się dobrze w końcówce i zablokowaliśmy jeden, czy też drugi strzał. W trudnych momentach na boisku, każdy z nas pokazuje walkę, pomimo zmęczenia i braku sił, zaciska zęby i pokazuje, że można - powiedział piłkarz. Obrońca Śląska Wrocław z uśmiechem na twarzy przyznał, że nie spodziewał się, że aż dwukrotnie przypieczętuje przewagę swojej drużyny nad gospodarzami spotkania. - Nie ma się co oszukiwać, nie spodziewałem się tego, że po czterech kolejkach zdobędziemy trzy bramki. Nigdy jeszcze chyba nie strzeliłem w Ekstraklasie dwóch bramek w jednym meczu - zakończył Łukasz Broź. AB