Na inaugurację rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy na stadionie przy ulicy Oporowskiej, zmierzyły się dwa najsilniejsze zespoły ubiegłego sezonu II ligi. Śląsk jeszcze nigdy nie przegrał u siebie z Lechią meczu ligowego, ale trener wrocławian, Ryszard Tarasiewicz, nie mógł w sobotę skorzystać m.in. z kontuzjowanych Andrzeja Olszewskiego, Dariusza Sztylki, Sebastiana Dudka i Marka Gancarczyka. Lechia przystąpiła do meczu bez m.in. Mateusza Bąka, Arkadiusza Miklosika i Roberta Hirsza. Przed rozpoczęciem spotkania raper Waldemar Kasta wykonał utwór o wrocławskiej drużynie, kominiarze wręczyli kapitanom obu zespołów grosz na szczęście, a kibice Śląska wywiesili m.in. duży transparent z napisem "Ekstraklasa znowu nasza!". Dla Śląska sobotni mecz był bowiem pierwszym od sześciu lat występem w piłkarskiej elicie. Początek spotkania należał do wrocławian, którzy już w piątej minucie mieli szansę na objęcie prowadzenia, ale po strzale Sebastiana Mili piłka o centymetry minęła bramkę strzeżoną przez Pawła Kapsę. Lechia cofnęła się do obrony i szukała swojej szansy w kontratakach, które jednak były łatwo rozbijane przez dobrze grającą defensywę wrocławian. Śląsk natomiast grał coraz szybciej. W 17. minucie po dośrodkowaniu w pole karne z prawej strony boiska, obrońcy Lechii wybili piłkę wprost pod nogi Vuka Sotirovica, a ten precyzyjnym strzałem z półobrotu pokonał bezradnego Kapsę. Siedem minut później mogło być już 2:0. Janusz Gancarczyk po pięknym rajdzie wpadł w pole karne Lechii i podał płasko po ziemi do Sotirovica. Piłka przetoczyła się wzdłuż linii bramkowej, ale wychodzącego na czystą pozycję Serba ubiegli gdańscy obrońcy. Od tego momentu tempo gry wyraźnie spadło, a wynik do końca pierwszej połowy nie uległ zmianie. Po wznowieniu gry goście rzucili się do odrabiania strat. Dobrej sytuacji na wyrównanie nie wykorzystał Paweł Buzała, któremu w sytuacji sam na sam udało się przelobować Wojciecha Kaczmarka, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Śląsk ograniczył się do kontrataków. Po jednym z nich w 54. minucie faulowany w polu karnym był Gancarczyk. Sędzia podyktował "jedenastkę," ale Sotirovic trafił w poprzeczkę. Niewykorzystana sytuacja zemściła się już dwie minuty później. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Kaczmarek wyszedł z bramki i wybił piłkę wprost pod nogi niepilnowanego Łukasza Trałki, który silnym strzałem doprowadził do wyrównania. Podrażniony Śląsk rzucił się do ataku. Groźnie na bramkę Kapsy uderzali Mila i Krzysztof Ostrowski. W ostatnich minutach kibice we Wrocławiu mogli oglądać prawdziwe oblężenie bramki Lechii, która jednak broniła się bardzo umiejętnie, zagęszczając pole gry i podwajając krycie. Najlepszą okazję na zdobycie bramki zmarnował Piotr Celeban, który w 88. minucie po rzucie rożnym z trzech metrów trafił w bramkarza. Mimo przedłużenia gry o trzy minuty, spotkanie dwóch beniaminków piłkarskiej ekstraklasy zakończyło się ostatecznie podziałem punktów. Po meczu powiedzieli: trener Lechii Gdańsk Jacek Zieliński: "Było widać, że w pierwszej połowie moi piłkarze odczuwali jakąś tremę na inaugurację, bo zagraliśmy zbyt asekuracyjnie. Ataki były niezbyt częste i o to miałem bardzo duże pretensje do zawodników podczas przerwy. W drugiej połowie było już lepiej, ale dopisało nam też szczęście. Skończyło się remisem i myślę, że to sprawiedliwy wynik. Cieszymy się, że nie przegraliśmy i zdobyliśmy jeden punkt". trener Śląska Ryszard Tarasiewicz: "Pierwsze mecze w ekstraklasie będą bardzo wyrównane. My też odczuwaliśmy pewną tremę przed meczem, który jednak dobrze na początku się dla nas ułożył. Gdybyśmy strzelili bramkę na 2:0 to pewnie byśmy wygrali. Z meczu na mecz będzie na pewno coraz lepiej, ale dziś popełniliśmy za dużo błędów technicznych. Mieliśmy więcej sytuacji do zdobycia bramki, dlatego szkoda że przegraliśmy, bo nikt nie chce oddawać punktów u siebie". Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0) Bramki: 1:0 Vuk Sotirović (17), 1:1 Łukasz Trałka (56). Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Piotr Celeban, Petr Pokorny, Zbigniew Wójcik, Vladimir Cap - Krzysztof Ostrowski, Sebastian Mila, Wojciech Górski (69. Krzysztof Ulatowski), Janusz Gancarczyk - Remigiusz Sobociński (64. Przemysław Łudziński), Vuk Sotirović. Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Karol Piątek, Hubert Wołąkiewicz, Tomasz Midzierski, Rafał Kosznik - Łukasz Trałka, Marcin Kaczmarek (70. Artur Andruszczak), Maciej Kowalczyk (66. Piotr Cetnarowicz), Maciej Rogalski - Frane Cacić (46. Piotr Kasperkiewicz), Paweł Buzała. Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Maciej Kowalczyk, Łukasz Trałka. Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź). Widzów 8 000.