W niedzielę piłkarze Legii Warszawa mieli okazję, by zasiąść na fotelu lidera PKO BP Ekstraklasy. By do tego doszło musieli jednak pokonać Śląsk we Wrocławiu. Nieskuteczność Nahuela i Kramera zdominowała pierwszą połowę Kibice zgromadzeni na Tarczyński Arena mieli nadzieję, że piłkarze zgotują takie widowisko, jak podczas wcześniejszego starcia Lecha z Pogonią. I zaczęło się obiecująco, bo już na samym starcie meczu dobrą okazję miał Blaż Kramer, ale uderzył zbyt słabo. Później gra zwykle toczyła się w środku pola, a okazji podbramkowych oglądaliśmy jak na lekarstwo. Najlepsze szanse miał Nahuel. W 25. minucie Śląsk Wrocław powinien objąć prowadzenie, ale "centrostrzał" Hiszpana minął słupek bramki Kacpra Tobiasza. Później 27-latek miał też dobrą okazję do przelobowania bramkarza Legii Warszawa, ale zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie przegrał ten pojedynek. Tuż przed przerwą po raz kolejny dał o sobie znać Kramer - niestety dla fanów gości, Słoweniec ponownie uderzył zbyt słabo, by pokonać Rafała Leszczyńskiego. Już w doliczonym czasie gry doszło do niebezpiecznej sytuacji. Tobiasz zderzył się z kolegą z drużyny, Arturem Jędrzejczykiem. Ostatecznie obaj panowie potrzebowali pomocy medyków i na drugą połowę już nie wyszli. Piękny gol Kapustki na wagę pozycji lidera Po zmianie stron każda z drużyn szybko wykreowała sobie po groźnej okazji. Po stronie gospodarzy blisko trafienia po rzucie rożnym był Mateusz Żukowski, ale z jego strzałem poradził sobie wprowadzony z ławki Gabriel Kobylak. Legia Warszawa lepiej spożytkowała swoją sytuację. Po dłuższej akcji futbolówka trafiła pod nogi Bartosza Kapustki. Pomocnik w świetnym stylu utrzymał się na nogach, minął dwóch rywali, po czym uderzył nie do obrony. To dla 27-latka drugi mecz ligowy z golem z rzędu i w takiej formie z pewnością trafił on do zeszytu selekcjonera Michała Probierza. Na odpowiedź gospodarzy trzeba było czekać około kwadransa. W 66. minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło pod nogi Tommaso Guercio, a 19-latek z bliska zdobył swojego drugiego gola w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze chcieli z miejsca pójść za ciosem. Po dośrodkowaniu pięknie główkował Sebastian Musiolik, ale Szymon Marciniak nie mógł uznać tego trafienia, bo 28-latek znajdował się na spalonym. Ostatnie pół godziny nie obfitowało w sytuacje podbramkowe i wynik już się nie zmienił. Tym samym hit Ekstraklasy zakończył się rezultatem niesatysfakcjonującym żadnej ze stron. Śląsk wciąż nie zdołał wygrać ligowego starcia w tym sezonie, a Legia straciła szansę na przejęcie fotelu lidera z rąk Lecha Poznań.