- W mojej ocenie Wisła i Górnik zagrały dobry mecz. Ciekawy, żywy, toczony w szybkim tempie, z mnóstwem sytuacji podbramkowych - analizował Skorża. - Radość jest tym większa, że potrafiliśmy kolejny raz dogonić wynik. Potrafiliśmy odrobić stratę gola choć od 60. minuty nasz impet zaczynał spadać, więc zdecydowałem się na wpuszczenie dwóch ofensywnych zawodników, żeby ożywić środek pola i boki. Tomek Jirsak i Piotrek Ćwielong spełnili zadanie. - Cieszę się, że nie było słabych punktów. Mecz był toczony w szybkim tempie, forma idzie w górę. Skuteczność musimy jednak poprawić. Kiedy się wygrywa mecz, to zmarnowane sytuacje tak bardzo nie bolą, ale przed nami mecze, w których będziemy mieli być może jedną sytuację i od tego, czy ją wykorzystamy będzie zależało zdobycie trzech punktów - dywagował szkoleniowiec mistrzów Polski. Skorża nie krył radości, że w związku z powrotem do wyjściowej "jedenastki" Pawła Brożka od razu trzy gole były dziełem napastników! - To bardzo dobry znak - podkreślił. - Biłem się z myślami, czy w 70. minucie zostawić, czy zdjąć Pawła Brożka. Zaryzykowałem, pozostawiłem go i cieszę się, bo strzelił swojego drugiego gola. Zapytaliśmy Skorżę o stałe fragmenty gry, bo rzuty rożne wychodziły wiślakom znakomicie. Czy to już tajna broń na Legię? - Przygotowaliśmy dzisiaj kilka innych wariantów, ale rzecz jasna przestały być tajną bronią. Już na Piasta Gliwice będziemy musieli poćwiczyć coś innego, żeby był element zaskoczenia - powiedział szkoleniowiec Wisły. Za kim będzie pan Maciej w niedzielnym starciu Legii z Lechem? - Kibicuję w pierwszej połowie Legii, a w drugiej Lechowi i będę trzymał kciuki, żeby nikt nie strzelił bramki - chytrze odpowiedział trener "Białej Gwiazdy". Michał Białoński, Kraków