To spotkanie od samego początku nie układało się po myśli Śląska Wrocław. Już w 11. minucie Soma Novothny wykorzystał dobre dośrodkowanie Miłosza Kozaka i strzałem głową zdobył gola na 1:0. W tamtym momencie wydawało się, że to najprawdopodobniej tylko chwilowy kryzys zespołu prowadzonego przez Jacka Magierę. Później jednak Śląsk wpadł w jeszcze większe tarapaty. W 27. minucie cały blok obronny Śląska Wrocław zachował się po prostu fatalnie. Defensorzy mieli okazję, aby podczas zamieszania wybić piłkę ze swojego pola karnego, ale zrobili to na tyle nieudolnie, że doprowadzili do straty drugiej bramki. Piłkę w "szesnastce" w końcu przejął Tomasz Wójtowicz, który uderzył bardzo precyzyjnie i nie dał szans Rafałowi Leszczyńskiemu. Pierwsza połowa w wykonaniu Ruchu Chorzów była więc bardzo udana. Drużyna prowadzona przez Janusza Niedźwiedzia schodziła do szatni z prowadzeniem 2:0. Wstydliwa porażka Śląska Wrocław. Szanse na tytuł mocno zmalały Po zmianie stron Śląsk Wrocław wcale nie zaczął grać lepiej. Oczywiście, Ruch Chorzów na tym etapie meczu bardziej skupił się na obronie, ale robił to bardzo skutecznie. Warto odnotować, że w 57. minucie wymarzoną okazję na zdobycie kontaktowego gola zmarnował Matsenko, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. W 60. minucie meczu Novothny znów trafił do siatki, ale tym razem sędzia Myć nie miał wyjścia i nie znał gola. Piłkarz Ruchu Chorzów w momencie podania znalazł się na bardzo wyraźnym spalonym, więc decyzja arbitra była bardzo dobra. Na kwadrans przed końcem tego spotkania piłkarze Janusza Niedźwiedzia postawili kropkę nad "i". Michał Feliks wywalczył sobie pozycję w polu karnym bronionym przez Śląsk Wrocław i nabiegł na piłkę posłaną tam przez Novothny'ego. Piłkarz Ruchu Chorzów od razu oddał strzał i zdobył gola na 3:0. W tym momencie klęska gospodarzy została ostatecznie przypieczętowana. W końcowej fazie meczu Śląsk Wrocław zdołał zdobyć honorowego gola. Erik Exposito stanął przed bardzo dobrą okazją na strzelenie bramki i bezlitośnie ją wykorzystał. Było już jednak za późno, aby podopieczni Jacka Magiery wrócili do tego meczu w kontekście walki o komplet punktów. Emocji w końcówce jednak nie zabrakło. Śląsk Wrocław w doliczonym czasie gry zdobył jeszcze kontaktowego gola na 2:3. Erik Exposito tym razem błysnął genialną asystą przy trafieniu Yegora Matsenki. W ostatniej akcji tego meczu Patryk Klimala miał stuprocentową sytuację, przed sobą miał praktycznie pustą bramkę. Zabrakło mu jednak wykończenia i zimnej krwi. Piłkarz Śląska "popisał się" spektakularnym pudłem, czym załamał całą swoją drużynę i kibiców na trybunach. W następnej kolejce PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław czeka teoretycznie łatwe zadanie - mecz na wyjeździe z ŁKS-em. Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska dziś pokazała jednak, że w starciach z potencjalnymi spadkowiczami nie czuje się najlepiej. Ruch Chorzów natomiast podejmie innego kandydata do tytułu - Lecha Poznań. Możliwe, że znów pokusi się o sprawienie wielkiej niespodzianki.