Nieopierzony Górnik awansował do Ekstraklasy, później wywalczył miejsce premiowane eliminacjami do europejskich pucharów. Stał się też ofiarą własnego sukcesu, gdyż stracił trzy zęby członowe, wyrwano mu kluczowych piłkarzy: Rafała Kurzawę, Damiana Kądziora, Mateusza Wieteskę. Bez nich ekipa miała prawo zawodzić na początku nowego sezonu, dopóki trener Brosz nie wkomponuje i na wyższy poziom nie wprowadzi sprowadzonych latem zawodników. Tymczasem w Legnicy pierwsze skrzypce zagrali najbardziej wartościowy piłkarz zabrzan Szymon Żurkowski i stoper Dani Suarez. Obaj popisali się fenomenalnymi golami i trzy punkty wyjechały do Zabrza. Wielkim plusem otwarcia nowych rozgrywek jest Piast Gliwice. Jego trener Waldemar Fornalik to stary ligowy wyjadacz, który pobierał nauki u piłkarskiego profesora Oresta Lenczyka. Tak przygotował zespół zarówno fizycznie, jak i taktycznie, że wygrał trzy pierwsze mecze. W meczu z Zagłębiem Lubin gliwiczanie mieli moment zawahania, po stracie gola na 1-1, ale szybko ruszyli do przodu. Atakowali rozumnie, oskrzydlając przeciwnika. I poszli jak po swoje: po zwycięską bramkę i po trzy punkty. Cel szybko osiągnęli i to w starciu z nie byle kim, bo pamiętamy, co niedawno "Miedziowi" zrobili z Legią na jej terenie. Kryzys formy przeżywa nie tylko Legia, ale też nasz eksportowy sędzia Szymon Marciniak. Nie wyszedł mu zupełnie już drugi mecz ligowy w sezonie. Jego błąd - puszczenie faulu na wiślaku Zdenku Ondraszku - wypaczył wynik meczu w Białymstoku. Dzięki odebraniu piłki przy pomocy tegoż faulu Jagiellonia wyprowadziła kontratak, który zakończył się wejściem na czerwoną kartkę Michała Buchalika i bramką z rzutu wolnego Arvydasa Novikovasa. Duży niesmak pozostawał, obserwując zachowanie piłkarzy Wisły Płock w spotkaniu z Koroną. Pomiatanie, poniewieranie sędzim Szczechem, wyzywanie go, było bulwersujące. "Ci ludzie mają być wzorem dla młodzieży?" - pomyślałem sobie, widząc wulgarne awantury, jakie arbitrowi urządzali z byle powodu: Dominik Furman czy Nico Varela. O mały włos nie doszło do rękoczynów. Warto podkreślić, że żaden z nich nie jest kapitanem, więc nie ma prawda do żadnych negocjacji, a co dopiero awantur z arbitrem. W związku z tym, każdy z nich powinien dostać napomnienie, co w wypadku Furmana, który miał już żółtą kartkę, oznaczałoby wykluczenie. Wisła Płock grała już w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Giorgio Merebaszwilego, ale to był jej problem. Tymczasem sędzia Łukasz Szczech, pozwalając na harce jej piłkarzom, sprawiał wrażenie, jakby to on czuł się winny wykluczenia symulującego upadek w polu karnym Gruzina. Najwyższa pora, by sędziowie zaczęli wychowywać naszych zawodowych piłkarzy, skoro nie zrobili tego trenerzy, czy wcześniej rodzice w domu.